Kornel Osyra: Wielu nas skreślało, ale pokazaliśmy, że jesteśmy twardzi

Zagadką była postawa Piasta Gliwice po pierwszej od pięciu zwycięstw z rzędu porażce. Gliwiczanie pokazali się jednak w meczu z Lechią Gdańsk z dobrej strony i udowodnili, że nie można ich lekceważyć.

Piastunki zareagowały najlepiej jak mogły na porażkę z Pogonią Szczecin i pokonały 2:1 Lechię Gdańsk. - Cieszę się, że wygraliśmy po ostatniej porażce. Jest to dla mnie o tyle ważne, że w Szczecinie druga połowa w moim wykonaniu była straszna. Mimo młodego wieku nie mogę takich rzeczy robić, bo tak nie wypada, skoro mam już trochę meczów w Ekstraklasie na koncie. Tym bardziej się cieszymy, że się podnieśliśmy i było widać, że tworzymy zespół. Wielu nas skreślało i mówiono, że jak przegramy, to się posypiemy, ale pokazaliśmy, że jesteśmy twardzi i nie będziemy odpuszczać - podkreślił Kornel Osyra, obrońca Piasta Gliwice.

Postawa podopiecznych Radoslava Latala w pierwszej odsłonie nie była najlepsza. Po zmianie stron było już zdecydowanie lepiej. - Trener nas w szatni trochę skorygował. Było widać, że w pierwszej połowie mieliśmy problem, bo byliśmy za daleko od przeciwników. Lechia czekała tylko na nasze błędy, żeby grać na szybkich zawodników. Po zmianie stron trener nas poprzestawiał i wyglądało to lepiej - przyznał defensor.

Wiele jednak nie brakowało, aby w ostatnich minutach Ariel Borysiuk zapewnił Lechii jeden punkt. Jego strzał zatrzymał się jednak na słupku. - Borysiuk w przeciągu całego meczu oddał kilka groźnych strzałów i jest to trochę niepokojące. Widać, że ma dobrze ułożoną stopę, ale na szczęście los się do nas uśmiechnął i mamy trzy punkty - powiedział 22-latek.

W Szczecinie to Piast szybko wyszedł na prowadzenie, ale ostatecznie musiał uznać wyższość Pogoni. W meczu z gdańszczanami sytuacja się odwróciła. - Spuchliśmy po drugiej bramce dla Pogoni, strasznie siedliśmy i nie wyglądało to dobrze. Z Lechią było odwrotnie. Straciliśmy szybko gola, ale wyrównaliśmy w końcówce pierwszej połowy i widać, że nam to pomogło i dodało skrzydeł - cieszył się były zawodnik KGHM Zagłębia Lubin.

Kibice gospodarzy mieli spore zastrzeżenia do pracy Bartosza Frankowskiego. - Arbiter będzie rozliczany przez przełożonych, tak jak my przez trenerów. Sędziował jak sędziował, ale jest to już za nami i najważniejsze, że wygraliśmy - skwitował Kornel Osyra.
[event_poll=52793]

Komentarze (0)