Górnik złapał drugi oddech. Bonin: Tak to już jest w naszej lidze

Zwycięstwo w Kielcach na pewno dodało pewności siebie piłkarzom Górnika Łęczna. Nie tak dawno przeżywali kryzys, nie potrafiąc zdobyć choćby punkty. Teraz mają na swoim koncie dwie wygrane z rzędu i liczą, że na tym nie koniec.

Przed meczem z Górnikiem Łęczna sztab szkoleniowy i piłkarze Korony podkreślali, że największą uwagę muszą zwrócić na Grzegorza Bonina - lidera i najlepszego strzelca zespołu rywala. Wyszło jak wyszło, i w 22. minucie to właśnie 31-latek otworzył wynik. - Bramka bardzo ważna. Spodziewaliśmy się takiego meczu, tym bardziej kiedy Korona wyszła dwójką napastników. To było ciężkie spotkanie. Piłka latała nam nad głowami, ale przeciwstawiliśmy się temu. Strzeliliśmy bramkę i trochę łatwiej nam się grało. Poprawiliśmy drugą i było po meczu - mówił jeden z bohaterów gości.

Bonin występował w Kielcach przez cztery sezony. W 79 meczach zdobył 10 bramek. Nikogo nie powinno więc dziwić, że spotkania z żółto-czerwonymi traktuje w sposób wyjątkowy. - Zawsze z sentymentem podchodzę do tego meczu - nie ukrywa.

Podopieczni Jurija Szatałowa mogą odetchnąć z ulgą. Po serii niepowodzeń, udało im się wygrać drugi mecz z rzędu. I do tego na wyjeździe, z rywalem, któremu przed pierwszym gwizdkiem sędziego przypisywano większe szanse na sukces. - Tak to już jest w naszej lidze. Każdy ma chwilowy kryzys, później łapie serię. My złapaliśmy dwie wygrane i miejmy nadzieję, że ta passa będzie trwała.

Czy urodzony w Tczewie zawodnik był zaskoczony nieporadnością kielczan na własnym stadionie? - Spodziewaliśmy się takiego występu Korony. Jej styl się nie zmienia. Granie długą piłką, próby zbierania futbolówki i nakręcanie się każdą akcją. Na szczęście tym razem nie było za dużo dobrego z ich strony - zakończył.

Komentarze (0)