Kingsley Coman przeniósł się do Bayernu Monachium na zasadzie wypożyczenia z Juventusu Turyn. Już we Włoszech udowadniał, że ma spory potencjał, ale jego dorobek 22 oficjalnych występów i jednego trafienia na nikim nie robił wrażenia.
Urodzonemu w 1996 roku skrzydłowemu w stolicy Bawarii nieco pomogła kontuzja Arjena Robbena, dzięki której konkurencja do gry uległa zmniejszeniu. Pep Guardiola szybko zaczął więc stawiać na Comana i Francuz w sobotę wziął udział już w czwartym meczu Bawarczyków.
Nowy nabytek dwukrotnie asystował w spotkaniu z Olympiakosem Pireus (3:0), wpisał się na listę strzelców przeciwko SV Darmstadt 98 (3:0), a w sobotę nie tylko perfekcyjnie dośrodkował do Roberta Lewandowskiego, ale też zdobył bramkę ustalającą wynik.
"Lewy" za mecz w Moguncji otrzymał od niemieckich mediów noty "1" lub "1,5", a Comana oceniono na "2". Wskazano, że imponował szybkością, popisał się kilkoma świetnymi dryblingami i wygrywał niemal wszystkie pojedynki z rywalami. Zauważono, iż świetnie poradził sobie na prawej flance, choć nominalnie jest lewoskrzydłowym.
Coman znakomicie rozpoczął grę dla Bayernu. W sobotę był znacznie lepszy od Thomasa Muellera i zebrał korzystniejsze recenzje od Douglasa Costy, podczas gdy Mario Goetze na boisko wszedł z ławki rezerwowych. Robbenowi i Franckowi Ribery'emu niełatwo będzie odzyskać miejsce w "jedenastce" po powrocie do zdrowia.
#dziejesiewsporcie: piękny gest Hulka