Maciej Dąbrowski: Moim zdaniem nie było karnego

Po starciu Macieja Dąbrowskiego z Grzegorzem Wojtkowiakiem sędzia podyktował karnego, po którym Lechia wyszła na prowadzenie 2:1. Obrońca zespołu z Lubina wytłumaczył, że z jego perspektywy nie powinno być jedenastki.

KGHM Zagłębie Lubin po pierwszej połowie prowadziło 1:0. Później jednak gra tej drużyny wyglądała gorzej. - W pierwszej połowie mimo, że byliśmy cofnięci, wychodziliśmy fajnie z kontrami i dobrze to wyglądało. Taka jest jednak piłka nożna. Nie zawsze da się wygrać. Mogliśmy zremisować, ale nie zwieszamy głów. Przygotowujemy się do kolejnego spotkania - powiedział Maciej Dąbrowski.

Obrońca Miedziowych przyznał, że jego drużyna nie mogła sobie poradzić z rozkręcającą się w drugiej części spotkania Lechią. - Z przebiegu meczu nie byliśmy lepszym zespołem, niż Lechia Gdańsk. Gospodarze w drugiej połowie dominowali. Strzelili trzy bramki i wygrali zasłużenie - przyznał szczerze Dąbrowski.

Od początku spotkania kibice byli świadkami wielu fauli. Łącznie arbiter odgwizdał 35 przewinień. Z czego wynikała ostra gra? - Z jednej strony sędzia też na to pozwolił, ale i tak każdy faul od początku był karany żółtą kartką, więc nie wiem z czego to wynikało. Przegraliśmy mecz, ale nie zwieszamy głów i bierzemy to na klatę. Jedziemy się odbudować i mamy cały tydzień na to, by przygotować się do derbów - zapowiedział obrońca.

Po starciu Dąbrowskiego z Grzegorzem Wojtkowiakiem obrońca Lechii stracił przytomność, a sędzia podyktował karnego. - Co ja mogę powiedzieć o tej sytuacji? Grzegorz Wojtkowiak odwrócił się w moją stronę i we mnie uderzył. Moim zdaniem nie było karnego, ale nie mnie oceniać. Po meczu jesteśmy zdenerwowani. Przy stanie 1:0 wyszliśmy na drogą połowę, dostaliśmy karnego i wszystko u nas runęło - zakończył piłkarz zespołu z województwa dolnośląskiego.

#dziejesiewsporcie: piękny gest Hulka

Komentarze (0)