Trwa wyjazdowa seria Górali. Mójta: Nie cieszmy się za wcześnie
Konsekwencja piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała w meczach na obcym terenie zaskakuje. Drużyna spod Klimczoka remisując w Kielcach 0:0 po raz piąty z rzędu uniknęła porażki.
Nie ukrywał tego na pomeczowej konferencji Robert Podoliński, nie ukrywali również piłkarze Podbeskidzia. Ich wizyta w Kielcach miała jeden cel - zrobić wszystko, żeby nie przegrać. Nic więc dziwnego, że po remisie opuszczali Kolporter Arenę z poczuciem spełnionego zadania. - Ten punkt jest dla nas bardzo cenny. Wiedzieliśmy, że Korona u siebie gra pressingiem, udało nam się jednak dobrze zagrać z tyłu i wydaje mi się, że to było naszym podstawowym zadaniem - przyznał Adam Mójta.
Były zawodnik Korony cieszy się, że on i jego koledzy w końcu zagrali na zero z tyłu. Nie było to jednak łatwe, ponieważ gospodarze mieli kilka naprawdę doskonałych okazji. Prawdziwą "setkę" zmarnował Michał Przybyła, mając przed sobą pustą bramkę. - Błędy się zdarzają. Z Wisłą Kraków popełniliśmy ich sześć. Nie ma tutaj co gdybać. Przybyła miał sytuację, nie trafił, mieliśmy trochę szczęścia, ale wydaje mi się, że remis jest sprawiedliwy.Górale mają najwięcej straconych bramek w Ekstraklasie. Bezbramkowy remis można więc uznać za ruch w dobrą stronę. - Trener wytłumaczył nam czego od nas wymaga, na czym to polega, jak mamy się przesuwać. Myślę, że to było kluczem do tego, żebyśmy przestali tracić bramki - uważa Mójta. - Nie wolno się cieszyć za wcześniej. Trener nie przepracował z nami okresu przygotowawczego i wziął nas z biegu i już zrobił super robotę - dodaje.
Podbeskidzie nie przegrało piątego wyjazdowego spotkania z rzędu. Czy po reprezentacyjnej przerwie uda się w końcu zagrać poprawnie również przed własną publicznością? - Przyjeżdża do nas Piast, będzie ciężko, ale mamy dwa tygodnie ciężkiej pracy przed sobą i na pewno prędzej czy później to zaprocentuje - stwierdził na zakończenie Adam Mójta.
Komercja czy misja? Szkółki wielkich klubów w Polsce