Gdy Nawałka został trenerem "narodowej", nie zmienił się, a swoją filozofię ciężkiej pracy i wiary w sukces zaszczepił powoływanym piłkarzom. Okres jego pracy z kadrą to prawdziwa propaganda pozytywnego myślenia.
Filmik zamieszczony w internecie przez Grzegorza Krychowiaka, na którym wraz z Wojtkiem Szczęsnym "konno jadą do Francji", opublikowany został tuż po meczu, ale nagrany był przed decydującym rozstrzygnięciem. Zapytany o to "Krycha" z uśmiechem odpowiada: "Bez ryzyka nie ma zabawy". Zarówno on jak i inni piłkarze Nawałki niechętnie mówią o swoich błędach. Bywają szczerzy, ale zdawkowi. To właśnie od piłkarza Sevilli usłyszałem jakiś czas temu: "A czy pan jest pesymistą, że pyta o sytuacje, w których zrobiliśmy coś źle?".
Nie biję się w piersi, bo wiem, że absolutnie nie mam problemu z optymistycznym podejściem do życia. Rozumiem jednak, z czego wynika postawa odrzucająca jakiekolwiek przejawy negatywnego myślenia.
W analizach przygotowywanych przez sztab szkoleniowy Nawałki przede wszystkim uwypuklane jest to, co wyszło, czyli akcje zagrane zgodnie ze schematem przećwiczonym wcześniej albo te, które wynikają z inwencji drużyny w konkretnej sytuacji meczowej. Błędy omawiane są indywidualnie. Nie ma mowy o publicznej "chłoście" lub rozwodzeniu się nad oczywistościami. W ten sposób utrwalane są jedynie te zachowania, które prowadzą do sukcesu.
O tym, że w kadrze pracują tylko ludzie z poczuciem humoru, począwszy od kucharza, poprzez masażystów, piłkarzy a skończywszy na samym selekcjonerze nie trzeba nikogo przekonywać. Uśmiech nie schodzi z twarzy tego ostatniego, a gdy pojawi się problem, gdy bez formy jest kilku zawodników, a kilku innych właśnie ma kontuzje - on mówi, że wtedy właśnie zaciera ręce, bo wie, że wreszcie pojawiło się wyzwanie. Zapytany o najtrudniejszą decyzję nie wspomina o zmianie kapitana i ponownym powołaniu Błaszczykowskiego. To było proste. Gdyby Kuba nie przespał się z tematem i nie wrzucił na twarz "uśmiechu nr 5", po prostu nigdy by już w tej drużynie nie zagrał. Straciłby na tym i on, i kadra.
Czy z takim przewodnikiem można zabłądzić w regiony zwątpienia i braku wiary? Żywym dowodem na to, że niemożliwe nie istnieje, był i jest "kosmita" Robert Lewandowski, który zaczął całkiem regularnie ocierać się o geniusz. Tym łatwiej było skromnemu trenerowi z Krakowa wpajać te maksymę młodym Milikowi i Linettemu albo do niedawna niedocenianemu Mączyńskiemu. Teraz wszyscy już wierzą. Ale by sięgnąć po ten awans, trzeba było uwierzyć już przed meczem z Niemcami albo i jeszcze wcześniej. Oni to zrobili i wygrali.
Sergiusz Ryczel, dziennikarz nc+
Daj nam, prosimy, uczucie swej Boskiej milosci, abysmy Ci Czytaj całość