Artur Sobiech otrzymał powołanie na październikowe spotkania eliminacji Euro 2016, ale Adam Nawałka nie wystawił go ani w meczu ze Szkocją, ani z Irlandią. Niekwestionowanym numerem 1 w linii ataku jest Robert Lewandowski, a lepsze notowania od piłkarza Hannoveru 96 ma też Arkadiusz Milik.
Sobiech nie ma jednak poczucia, by stracił półtora tygodnia. - Podpatrywałem Lewandowskiego na treningach i parę rzeczy się nauczyłem. To całkiem normalne. Robert bardzo ciężko pracuje, żeby później grać tak dobrze. Jest najlepszym napastnikiem świata, a jego seria to prawdziwe szaleństwo - przekonuje.
- Wiedziałem, że nie będzie łatwo przebić się do składu, ale cieszę się, że dostałem powołanie i awansowaliśmy do mistrzostw. Selekcjoner powiedział mi, że dalej powinienem dawać z siebie wszystko - dodaje napastnik, który w niedzielę wystąpi w pojedynku 1.FC Koeln.
Jeśli Sobiech rzeczywiście wiele nauczył się od Lewandowskiego, już wkrótce może dostarczać kibicom Die Roten wiele powodów do radości. - Liczę, że teraz będę trafiał, ale najważniejsza pozostaje ciężka praca i to, by nigdy nie odpuszczać. Jako zespół w ostatnich dwóch kolejkach zdobyliśmy cztery punkty i to dobry prognostyk - zapowiada, cytowany przez "Bild".
W meczu z Borussią Dortmund Sobiech zdobył dwa gole (2:4), ale w kolejnych czterech spotkaniach ligowych nie wpisał się na listę strzelców.