Od pierwszego gwizdka widać było różnice dzielącą obie drużyny w ligowej tabeli. Piłkarze Piasta Gliwice dominowali nad rywalami, stwarzali kolejne okazje, ale brakowało im skuteczności. Z kolei zepchnięte do defensywy Podbeskidzie Bielsko-Biała skupiało się na kontratakach. Właśnie jeden z nich dał Góralom pierwszą bramkę. Mateusz Możdżeń zagrał do Adama Mójty, a ten z lewego skrzydła zagrał w kierunku Mateusza Szczepaniaka, który wślizgiem wepchnął piłkę do bramki.
W pierwszej połowie to Piast miał więcej sytuacji, ale wyrównał dopiero po rzucie karnym, który skutecznie egzekwował Kamil Vacek. - Z wyniku nie jesteśmy zadowoleni, bo w pierwszej połowie mieliśmy przewagę. Na szczęście uratowaliśmy jeden punkt. W pierwszej połowie mogliśmy strzelić dwie czy trzy bramki i byłoby inaczej. Szkoda, ale jak się nie wygrywa, to trzeba zremisować - przyznał Patrik Mraz.
Podobny przebieg miała druga połowa. Podbeskidzie szybko objęło prowadzenie po świetnym uderzeniu Możdżenia, a wynik meczu wyrównał Vacek, który ponownie wykorzystał jedenastkę. Wcześniej goście nie wykorzystali kilku szans na zdobycie gola, a w końcówce gliwiczanie mieli okazję, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. - Nie wykorzystaliśmy tych sytuacji, które mieliśmy i to był nasz największy błąd. Stwarzaliśmy okazje, ale jak się ich nie wykorzystuje, to nie można wygrać meczu. W pierwszej połowie ich było kilka - stwierdził Mraz.
Dla Piasta był to pierwszy remis w tym sezonie. Gliwiczanie nadal zajmują pierwszą pozycję w ligowej tabeli, ale w przypadku zwycięstwa Pogoni, ich przewaga stopnieje do czterech "oczek". Mraz nie ukrywa, że remis w Bielsku-Białej nie satysfakcjonował jego drużyny. - To nasz pierwszy remis. Tak jak mówiłem: jak się nie wygrywa, to dobry jest i remis. Dobrze, że nie przegraliśmy, ale szkoda tego meczu. Myślę, że w Bielsku mogliśmy zdobyć więcej niż punkt - ocenił gracz Piasta Gliwice.