Przemysław Tytoń wreszcie był sobą w Bundeslidze! Obroniony karny i świetne parady Polaka

Doczekaliśmy się czystego konta Przemysława Tytonia w meczu Bundesligi. Polak miał sporo pracy, a mimo to nie puścił gola i miał duży udział w zwycięstwie 1:0 VfB Stuttgart nad FC Ingolstadt 04.

Przemysław Tytoń tuż po rozpoczęciu spotkania musiał ratować swój zespół. Sędzia podyktował rzut karny po przewinieniu Martina Harnika i do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Mathew Leckie. Australijczyk oddał słabej jakości strzał, który nogami obronił polski bramkarz. To była pierwsza tak udana parada 28-latka w Bundeslidze, a zaliczył ją w 8. występie.

Bramkarz VfB dopiero się rozkręcał - w przeciwieństwie do obrońców Stuttgartu, którzy często spóźniali się z interwencjami. Przed przerwą Tytoń nie dał się zaskoczyć po "główce" Stefana Lexa, potrafił też przewidzieć zamiary rywali i zaasekurować rywali na przedpolu.

W 62. minucie Tytonia przetestował strzałem głową Pascal Gross, a chwilę później nasz rodak błysnął refleksem i końcami palców przeniósł nad poprzeczką piłkę po uderzeniu Moritza Hartmanna. Polak nie mylił się również przy dośrodkowaniach z rzutu rożnego. Na taki występ golkipera od sierpnia czekali trener Alexander Zorniger oraz kibice Die Schwaben.

Obrońcy gospodarzy nie mieli najlepszego dnia, za to w ofensywie Stuttgart grał całkiem nieźle i kreował dogodne sytuacje. Jedynego gola miejscowi strzelili w sposób nieprzepisowy, ponieważ Daniel Didavi, który czubkiem buta skierował piłkę do bramki Ramazana Ozcana, był przy dograniu Floriana Kleina na ewidentnym spalonym.

Zespół Zornigera kończył zawody w osłabieniu, a beniaminek ambitnie atakował. Fani VfB do ostatniego gwizdka drżeli o wynik. Jeszcze w 90. minucie Tytoń dwukrotnie skutecznie interweniował po kąśliwych dośrodkowaniach Grossa z rzutów wolnych. Gospodarze przetrwali napór i mogą cieszyć się z drugiego zwycięstwa ligowego w sezonie. Dzięki niemu nie plasują się już w strefie spadkowej.

VfB Stuttgart - FC Ingolstadt 04 1:0 (0:0)
1:0 - Didavi 59'

W 4. minucie Leckie nie wykorzystał rzutu karnego (Tytoń obronił).

Składy:

Stuttgart: Tytoń - Klein, Sunjić, Baumgartl, Insua - Didavi (88' Schwaab), Die, Rupp, Maxim (71' Heise) - Harnik (85' Kliment), Werner.

Ingolstadt: Ozcan - Levels, Matip, Huebner, Suttner - Gross, Bregerie, Morales (77' Christiansen) - Lex (46' Hartmann), Hinterseer (72' Kachunga), Leckie.

Czerwona kartka: Die /86' za drugą żółtą/ (Stuttgart).

Żółte kartki: Harnik, Die, Maxim, Sunjić (Stuttgart) oraz Bregerie (Ingolstadt).

Sędzia: Guido Winkmann.

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Bayern Monachium 34 28 4 2 80:17 88
2 Borussia Dortmund 34 24 6 4 82:34 78
3 Bayer 04 Leverkusen 34 18 6 10 56:40 60
4 Borussia M'gladbach 34 17 4 13 67:50 55
5 Schalke 04 Gelsenkirchen 34 15 7 12 51:49 52
6 1.FSV Mainz 05 34 14 8 12 46:42 50
7 Hertha Berlin 34 14 8 12 42:42 50
8 VfL Wolfsburg 34 12 9 13 47:49 45
9 1.FC Koeln 34 10 13 11 37:42 43
10 FC Ingolstadt 04 34 11 9 14 33:40 42
11 Hamburger SV 34 11 8 15 40:46 41
12 FC Augsburg 34 9 11 14 42:52 38
13 SV Darmstadt 98 34 9 11 14 38:52 38
14 Werder Brema 34 10 8 16 50:65 38
15 TSG 1899 Hoffenheim 34 9 10 15 39:54 37
16 Eintracht Frankfurt 34 9 9 16 34:52 36
17 VfB Stuttgart 34 9 6 19 50:75 33
18 Hannover 96 34 7 3 24 29:62 24
Komentarze (4)
Ralph Kopcewicz
18.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Tyton ! 
avatar
piotruspan661
18.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Często tak jest, że udana interwencja na początku meczu daje wiatr w żagle bramkarzowi. 
avatar
ptasior86
18.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Żeby tak na każdą pozycje był taki ból głowy jak na pozycję bramkarza w reprezentacji to by było świetnie. Fabianski,Szczesny,Boruc,Tytoń,Skorupski,Dragowski, i jeszcze paru o których zapomniał Czytaj całość
avatar
SpasionyKot
18.10.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo!