- Spodziewano się, że Fiorentina może wyjść rezerwowym składem, ale nawet w takich okolicznościach było wiadomo, że to będzie trudna przeprawa dla Lecha. Wreszcie jednak są powody do zadowolenia. Było oczywiście trochę szczęścia, potrzebne były też heroiczne interwencje Jasmina Buricia, ale jeśli ocenimy to spotkanie całościowo, trzeba chyba uznać, że wynik jest zasłużony - powiedział WP SportoweFakty Sylwester Czereszewski.
Były reprezentant Polski nie ma wątpliwości, że klucz do sukcesu tkwił w głowach poznańskich zawodników. - Tu zadziałała psychika, a nie umiejętności. Można wpaść w dołek, tkwić w nim dwa lub trzy mecze, ale jeśli to trwa tak długo jak w przypadku Lecha, to wiadomo, że chodzi o kwestie mentalne. Zmiana szkoleniowca czy sposób trenowania to jedno, ale moment przełamania musiał w końcu nadejść. Wygląda na to, że nastąpił we Florencji.
Czereszewski uważa, że aura wokół czwartkowego pojedynku zdjęła z Kolejorza presję. - Fiorentina potraktowała mecz nieco ulgowo, a mistrz Polski - patrząc na skład - wręcz sparingowo. Trzy punkty są jednak bezcenne. Wszystko się teraz odmieni. Moim zdaniem Viola wciąż pozostaje faworytem grupy, ale Lech ją pokonał, więc absolutnie wraca do gry o awans. FC Basel czy Belenenses to na pewno słabsze ekipy niż włoska, mimo że Szwajcarzy poznaniakom nie leżą, bo w tym roku wygrali z nimi już trzykrotnie.
Jak wynik meczu we Florencji wpłynie na niedzielny klasyk w Ekstraklasie? - Legia powinna się bać Lecha, bo to co zrobił w Lidze Europy niesamowicie go zmobilizuje. Wszyscy patrzą na miejsce, które Lech zajmuje w tabeli, lecz to jest bardzo złudne, zwłaszcza po przełamaniu. Legia pozostaje faworytem najbliższego spotkania, ale już nie tak oczywistym jak mogłoby się pozornie wydawać. Pamiętajmy, że Kolejorz się odbił mimo poważnych osłabień. W kontekście niedzieli to wszystko przemawia na jego korzyść - zakończył Czereszewski.
{"id":"","title":""}