Napastnik Zagłębia: Zasłużyliśmy na bramkę bardziej niż Cracovia

W ćwierćfinale Pucharu Polski sosnowiczanie trafili na Cracovię. Choć w pierwszym spotkaniu pokazali się z dobrej strony, to zabrakło im skuteczności i ostatecznie przegrali 1:2.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Miano faworyta tej ćwierćfinałowej rywalizacji należy do krakowian, którzy w Ekstraklasie radzą sobie bardzo dobrze. Jednak nie gorsze występy notują piłkarze Zagłębia Sosnowiec, którzy jako beniaminek zajmują fotel lidera I ligi.

We wtorek zostało rozegrane pierwsze spotkanie tej pary. Początkowo na boisku przeważała Cracovia, ale z biegiem czasu Zagłębiacy zaczęli dorównywać przeciwnikom.

- Nie wyszliśmy na to spotkanie z obawami, ale na pewno z dużym szacunkiem, bo przyjechał do nas zespół z Ekstraklasy, więc szacunek do nich mieliśmy. W pierwszej połowie byliśmy dobrze ustawieni, dobrze się przesuwaliśmy, z akcji sobie praktycznie nic nie stworzyli, straciliśmy bramkę ze stałego fragmentu. Ten nasz gol na pewno dodał nam skrzydeł, bo zdobyliśmy go do szatni, uwierzyliśmy bardziej w siebie i w drugiej połowie to już my dominowaliśmy na boisku, ale nie mamy zwycięstwa, to jest najgorsze - powiedział Michał Fidziukiewicz.

Sosnowiczanie wyprowadzili wiele akcji, ale brakowało im skuteczności. Mylił się choćby Fidziukiewicz czy Martin Pribula, a cały zespół postawił na strzały z dystansu, którymi próbowali zaskakiwać Sebastian Dudek i Łukasz Matusiak.

W 43. minucie z dystansu uderzył Dawid Ryndak, piłkę przed siebie wypluł Krzysztof Pilarz, natychmiast ruszył do niej Michał Fidziukiewicz i skierował ją w róg bramki. - Na odprawie trener nakazywał, żebyśmy strzelali z dystansu. Dawid dobrze uderzył, bramkarz to zbił, już gdy Dawid się składał wiedziałem, żeby iść za tym strzałem, bo bramkarz może mieć problemy. No i wystarczyło tylko dobić - wyjaśnił.

Dzięki temu trafieniu piłkarze Zagłębia uwierzyli w siebie i po przerwie przejęli inicjatywę. - Chcieliśmy wygrać, strzeliliśmy tę bramkę do szatni, która dała nam dużo, a Cracovię trochę podłamała, bo na drugą połowę nie wyszła już tak pewnie. Staraliśmy się to wykorzystywać. Skuteczność - tu był klucz - podkreślił Michał Fidziukiewicz.

Po przerwie toczyła się wyrównana walka, gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem 1:1, a do końca pozostały tylko doliczone trzy minuty, krakowianie zadali decydujący cios. Po dośrodkowaniu Mateusza Wdowiaka piłkę głową do bramki wpakował Deniss Rakels.

- W drugiej połowie Cracovia nie zasłużyła na bramkę, bardziej my zasłużyliśmy. Oni grają w Ekstraklasie, my w I lidze i właśnie to pokazali, że sytuacje w Ekstraklasie trzeba wykorzystywać - przyznał napastnik.

Mecz rewanżowy zostanie rozegrany w Krakowie w czwartek 19 listopada, rozpocznie się o godzinie 17:45.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×