Juergen Klopp, czyli nadzieja na mistrzostwo

 /  EPA/WILL OLIVER/PAP
/ EPA/WILL OLIVER/PAP

Barwna i pozytywna postać, świetny trener i motywator. Liverpool już gra lepiej, a Juergen Klopp nie jest menedżerem nawet od miesiąca.

Juergen Klopp od wielu miesięcy był przymierzany do Liverpoolu FC. Akcje Brendana Rodgersa stały bardzo nisko już w tamtym sezonie, ale mimo to włodarze zaufali mu i pozwolili poprowadzić drużynę także w rozgrywkach 2015/2016. To była jednak męka dla fanów The Reds. Liverpool grał bezbarwnie, bez polotu i zaangażowania. Słabe wyniki były gwoździem do trumny Rodgersa.

- Nie jestem cudotwórcą, nie odmienię od razu gry Liverpoolu - mówił na pierwszej konferencji prasowej Juergen Klopp niecały miesiąc temu. - Jestem "The Normal One" - skwitował uśmiechem pytanie dziennikarza, oto jak nazywać niemieckiego trenera.

Klopp poprowadził The Reds na razie tylko w pięciu meczach i wygrał dwa z nich. Jeszcze nie przegrał, ale wszyscy zauważają progres w zespole Liverpoolu. Personalnie praktycznie nie dokonał żadnych zmian, ale The Reds grają coraz efektowniej i przede wszystkim efektywniej. To nie jest już długa piłka na napastnika i niech się dzieje co chce. To są już przemyślane akcje, nad którymi Klopp pracuje na treningach.

W weekend przekonała się o tym Chelsea. Tak - The Blues są bez formy. Tak - wiele drużyn w tym sezonie ich ograło i tak - nie każdy jest w stanie wygrać z Chelsea na jej terenie. Tym bardziej zrobić to w takim stylu jak zrobił to Liverpool. Londyńczycy byli słabsi, The Reds dominowali i mogli wygrać wyżej niż 3:1.

Media co chwilę przepuszczają przez druk kolejne nazwiska piłkarzy, którzy mieliby wzmocnić ekipę Kloppa. Ten jednak tylko się denerwuje na rewelacje angielskich brukowców.

- Nie mogę uwierzyć, że Anglia jest aż taka niecierpliwa. Jest o wiele trudniej niż sądziłem. Jestem tu przecież dopiero trzy tygodnie, a wszyscy mi mówią, żebym kupił tego, bądź innego zawodnika. Ważny jest rozwój zespołu z zawodnikami, z którymi pracuje - przekonuje były opiekun Borussii Dortmund.

To właśnie z jego ostatniego klubu najwięcej piłkarzy dziennikarze próbują podsunąć Kloppowi. Ilkay Gundogan przydałby mu się w środku boiska, Marco Reus rozruszałby ofensywę, a Mats Hummels uporządkował środek defensywy. To tylko przymiarki, a Klopp w żaden sposób nie chce pójść na wymianę nazwisk. Zapowiada nawet, że pierwszych wzmocnień może dokonać dopiero latem.

Najnowszą plotką jest osoba Stevena Gerrarda. Podobno obaj panowie zdążyli już odbyć kilka telefonicznych rozmów i w najbliższych dniach mają spotkać się na żywo. Klopp chciałby, aby legenda The Reds dołączyła do sztabu szkoleniowego, chociaż występy w barwach LFC są także możliwe.

Wszystko to cieszy kibiców Liverpoolu. W końcu odżyła w nich nadzieja, że The Reds znów mogą walczyć o mistrzostwo i co najważniejsze - zdobyć je po 25 latach posuchy.

[b]Bartosz Zimkowski 
Krwiożerczy agenci piłkarscy? Raper Duże Pe burzy stereotyp

[/b]

Źródło artykułu: