Termalica - Podbeskidzie: Zabójcze kontry Górali

PAP
PAP

Po ostatniej wygranej w Kielcach z Koroną wydawało się, że Termalica wróci do formy z sierpnia. Tymczasem Podbeskidzie z zimną krwią obnażyło wszystkie braki Słoników.

Od sierpniowej wygranej 3:1 nad Lechem Poznań Termalica nie potrafi wygrać w meczu, w którym występuje jako gospodarz. Ostatnie wyjazdowe zwycięstwo w Kielcach z Koroną dało nadzieję beniaminkowi, że to co złe już za nim. Piłkarska rzeczywistość zweryfikowała nadzieje gospodarzy.

Pierwsza połowa meczu z Podbeskidziem rozgrywana była w dobrym tempie, ale brakowało w niej tego co najważniejsze, czyli spięć podbramkowych i przede wszystkim celnych strzałów. Dość powiedzieć, że w pierwszych trzech kwadransach obydwa zespoły oddały po jednym uderzeniu w światło bramki. W 40. minucie po ładnej akcji z ostrego kąta strzelił Dalibor Pleva, ale Emilijus Zubas potwierdził formę jaką prezentował przed dwoma laty w Bełchatowie.

Wcześniej obydwa zespoły starały się zaskoczyć bramkarzy rywali uderzeniami z dystansu, które były blokowane lub też mijały bramkę. - Brakuje nam ostatniego podania, po przerwie postaramy się to zmienić i wygrać - zapowiadał Jakub Kowalski, który w w pierwszej części irytować mógł zmarnowanymi dośrodkowaniami.

Drugą połowę znakomicie rozpocząć mogła Termalica, ale grający słaby mecz Jakub Biskup nie zdołał zamknąć akcji swojego zespołu. Zmarnowana okazja szybko zemściła się na beniaminku. Kontra Podbeskidzia, prawą stroną ruszył Kowalski, który nie dośrodkował piłki, ale wycofał ją do Mateusza Możdżenia, a ten strzałem w kierunku dalszego słupka wyprowadził Górali na prowadzenie.

Strata gola ożywiła Termalicę, która w 56. minucie mogła doprowadzić do remisu. Jednak strzał z rzutu wolnego Dawida Plizgi fenomenalnie obronił Zubas. W 64. minucie goście po raz drugi skutecznie trafili niecieczan. Kontrę doskonale rozprowadził Możdżeń, który dograł na lewo do Adama Mójty, a ten wyłożył piłkę Robertowi Demjanowi. Słowak nie miał problemów z wbiciem futbolówki do pustej bramki.

Dwubramkowa przewaga uspokoiła bielszczan, którzy szanowali piłkę. Termalica szans na wyrównanie szukała przede wszystkim dośrodkowując futbolówki w pole karne, co jednak nie przynosiło spodziewanych efektów.

Groźniejsze z przodu było Podbeskidzie. Jednak w 77. minucie po dograniu Mójty Kohei Kato, zamiast w piłkę kolanem trafił w głowę Sebastiana Nowaka. Chwilę później w sytuacji sam na sam z bramkarzem Demjan przerzucił piłkę nad bramkarzem, ale ta o centymetry minęła słupek.

W końcówce bliżej zdobycia kontaktowego gola byli gospodarze. W 83. minucie po wrzutce z rogu głową uderzał Emil Drozdowicz, ale Zubas zdołał odbić piłkę. To zniechęciło Termalicę na tyle, że długo nie potrafiła stworzyć sobie dogodnej okazji. Dopiero w doliczonym czasie głową uderzał Drozdowicz, ale litewski bramkarz bielszczan po raz kolejny zdołał wybić futbolówkę na róg. Chwilę później z kilku metrów głową do bramki nie trafił Wojciech Kędziora. W końcu beniaminek musiał pogodzić się z drugą z rzędu przegraną w roli gospodarza.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2 (0:0)*
0:1 - Możdżeń 49'
0:2 - Demjan 64'

Składy:

Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Sebastian Nowak - Dalibor Pleva, Pavol Stano, Dawid Sołdecki, Dariusz Jarecki, Dawid Plizga, Mateusz Kupczak, Tomasz Foszmańczyk (78' Wołodymyr Kowal), Mario Liczka (70' Emil Drozdowicz), Jakub Biskup (70' Martin Juhar), Wojciech Kędziora.

Podbeskidzie Bielsko-Biała Emilijus Zubas - Adam Pazio, Kristian Kolcak, Krystian Nowak, Adam Mójta, Adam Deja, Mateusz Szczepaniak (62' Kohei Kato), Mateusz Możdżeń, Marek Sokołowski (72' Kamil Jonkisz), Jakub Kowalski (90+1' Frank Adu Kwame), Robert Demjan.
Żółte kartki:

Foszmańczyk (Termalica) oraz Jonkisz (Podbeskidzie).
Sędzia:

Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów:

1367.

*Spotkanie rozegrane w Mielcu.
[event_poll=52841]

Źródło artykułu: