Reprezentacja Irlandii przywiozła na rewanż bramkowy remis 1:1, co stawiało ją w dobrej sytuacji. Nie zamierzała jednak murować bramki i oddać sprawy awansu w ręce szczęścia. Martin O'Neill zagrał dwoma napastnikami, a nie jednym, jak kilka dni wcześniej.
Gospodarzom udało się rozerwać obronę Bośni i Hercegowiny. Szybko zorientowali się, jak najłatwiej przedostać się pod jej pole karne. Ognjen Vranjes gubił się jak ćma po zgaszeniu żarówki przy szybkich wymianach podań Wesa Hoolahana z Robbie Brady'm. Ten drugi kończył akcje dośrodkowaniami. Po jednym z nich w 9. minucie Jonathan Walters mógł zdobyć gola, ale przytomnie we własnym polu bramkowym zachował się Asmir Begović.
Walters musiał jeszcze poczekać na swoją, szczęśliwą chwilę. Nadeszła w 24. minucie, kiedy uzyskał prowadzenie dla reprezentacji Irlandii strzałem z rzutu karnego. Tym samym zdobył gola w trzecim z czterech ostatnich występów w reprezentacji. Decyzja o podyktowaniu jedenastki była dyskusyjna. Na świecie są zapewne setki sędziów, którzy w tej sytuacji nie użyliby gwizdka. Bjorn Kuipers był w drugiej grupie i uznał, że Ervin Zukanović przekroczył przepisy, blokując ręką dośrodkowanie.
Bośniacy byli rozgoryczeni. Próbował pobudzić ich do ataku Edin Dzeko, który najpierw strzelił niecelnie z dystansu, a następnie zgrał crossowe podanie do Harisa Medunjanina. Pomocnik nie wahał się i huknął z półwoleja nad poprzeczką. Dwa chybione uderzenia i zero celnych – statystyki obnażały, jak jałowe były ataki Bośni i Hercegowiny, która przecież musiała ruszyć do ataku, by marzyć o Euro 2016.
Irlandia zeszła na przerwę z prowadzeniem 1:0 i była o krok od turnieju. Nie grała rewelacyjnie, ale twardo, mądrze taktycznie i mówiąc wprost: lepiej od gości. Na początku drugiej połowy cofnęła się za głęboko, a Bośniacy zaczęli kreować lepsze akcje i przestali popełniać banalne błędy w rozegraniu. Groźne uderzenie i dośrodkowanie wykonał Haris Medunjanin, a po chwil Edin Dzeko powinien huknąć po podaniu Edina Visci, ale "kopnął powietrze".
Wynik nie ulegał zmianie. Publiczność zaczęła bawić się na trybunach i napędzać śpiewem swoich pupili. W końcu stadion wybuchnął radością po drugim golu. Ponownie autorem był Jonathan Walters, który skorzystał z faktu, że goście nie potrafili wybić dośrodkowania z rzutu wolnego i huknął z powietrza do bramki. Wszystko było jasne. Teoretycznie Bośniacy mogli jeszcze doprowadzić do remisu 2:2 i awansować, ale obraz meczu nie wskazywał na to.
Andrzej Zamilski powiedział niedawno, że sukces Irlandii podniesie wartość awansu Polski, która rywalizowała z Zielonymi Chłopcami w grupie. Po miesiącu nerwowego oczekiwania także Wyspiarze zabukowali bilety do Francji. Tymczasem Bośniakom pozostało żyć wspomnieniem niedawnego mundialu i kontrowersją z 23. minuty.
Irlandia - Bośnia i Hercegowina 2:0 (1:0)
1:0 - Jonathan Walters (k.) 24'
2:0 - Jonathan Walters 70'
Pierwszy mecz 1:1. Awans: Irlandia.
Składy:
Irlandia: Darren Randolph - Seamus Coleman, Richard Keogh, Ciaran Clark, Robbie Brady - Jeff Hendrick, Glenn Whelan (90' Glenn Whelan), James McCarthy, Wes Hoolahan (55' James McClean) - Daryl Murphy (55' Shane Long), Jonathan Walters.
Bośnia: Asmir Begović - Ognjen Vranjes, Ervin Zukanović, Emir Spahić, Sead Kolasinac - Haris Medunjanin (69' Milan Djurić), Edin Cocalić (46' Muhamed Besić) - Edin Visca, Miralem Pjanić, Senad Lulić (80' Vedad Ibisević) - Edin Dzeko.
Żółte kartki: McClean, Long (Irlandia) oraz Spahić, Lulić, Dzeko, Djurić (Bośnia).
Sędzia: Bjorn Kuipers (Holandia).
Lewandowski jak Cristiano Ronaldo? Lewandowski może wejść na szczyt