- Przeważnie w takich meczach graliśmy na pół gwizdka. Tymczasem we wtorek we Wrocławiu zobaczyłem zespół walczący od 1. do 90. minuty. Wyglądało to jak starcie eliminacyjne, a nie towarzyskie. Podziwiam Adama Nawałkę, że tak dobrze potrafił zmobilizować naszych zawodników. Każdy walczył o swoje miejsce, o nikim nie można powiedzieć, że tylko odbębnił obowiązek. To dość szokująca zmiana, oczywiście bardzo pozytywna - stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty Sylwester Czereszewski.
Wynik 3:1 nie do końca oddaje przebieg boiskowych wydarzeń, ale zdaniem byłego piłkarza m. in. Legii Warszawa i Lecha Poznań jest to całkowicie zrozumiałe. - Czesi momentami dominowali, lecz na papierze ta drużyna jest od nas trochę lepsza, poza tym w eliminacjach zdystansowała w swojej grupie Turcję i Holandię.
Czereszewski dostrzegł w występie Biało-Czerwonych mnóstwo pozytywów, a nie wszystkie jego zdaniem były oczywiste. - Byliśmy osłabieni brakiem kilku kluczowych piłkarzy, a jednak przekonaliśmy się, że Arkadiusz Milik potrafi sobie świetnie radzić bez Roberta Lewandowskiego. Oprócz tego Michał Pazdan znakomicie zastąpił Łukasza Szukałę. Był wręcz od niego lepszy - bardziej mobilny i wybiegany.
Po raz kolejny bardzo dobrze zaprezentował się Bartosz Kapustka. - To może być czarny koń naszego zespołu i w ogóle Euro 2016. Tym razem nie strzelił bramki, ale zaliczył kapitalną asystę. Stale mówimy o Lewandowskim czy Miliku, a tu taki Kapustka może nam wyrosnąć na czołową postać kadry - zakończył.