W meczu z Wisłą Kraków z powodu kontuzji w składzie Górnika Zabrze zabrakło kilku czołowych piłkarzy. Urazy wciąż leczą Radosław Sobolewski, Ołeksandr Szeweluchin, Mariusz Magiera czy Marcin Urynowicz. W związku z tymi absencjami trener Leszek Ojrzyński ma ograniczone pole manewru przy przygotowywaniu założeń taktycznych.
Po spotkaniu z Białą Gwiazdą szkoleniowiec Górnika Zabrze nie miał wesołej miny. Jego zespół zremisował 1:1, a do tego z gry na kilka tygodni wypadło dwóch innych podstawowych zawodników. Już w 10. minucie z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego lewego uda boisko opuścił Michał Janota, którego występ stał pod znakiem zapytania. Z kolei w 64. minucie podobnego urazu, tyle że prawego uda doznał Maciej Korzym.
- Bez Janoty i Korzyma będziemy grać najprawdopodobniej trzy następne kolejki, szansę dostaną inni. Obaj mają podobne kontuzje mięśnia dwugłowego uda. Janota w tygodniu borykał się z tym urazem, ale był gotowy do gry na 120 procent. Niestety na początku meczu musieliśmy zrobić zmianę - przyznał po meczu szkoleniowiec zabrzańskiego zespołu.
Obaj zawodnicy w niedzielę lub poniedziałek przejdą dokładne badania i wówczas będzie wiadomo jak długo potrwa ich przerwa w treningach. Gorzej wygląda sytuacja Korzyma, który boisko opuścił na noszach. - U Korzyma może być poważniejsza sprawa, bo Janota jeszcze biegał, a Korzym już nie wstał o własnych siłach i boisko opuścił na noszach. Urazy też są wliczone w grę - stwierdził zmartwiony Ojrzyński.
Górnik Zabrze po 16. kolejce wciąż jest czerwoną latarnią Ekstraklasy. Śląski zespół ma na swoim koncie 10 punktów. W najbliższym spotkaniu rywalem zabrzańskiego klubu będzie Górnik Łęczna.