Warta Poznań znów szturmuje II ligę. Jesień udana, jakie zmiany zimą?

Warta znów walczy o awans, a zimę spędzi na 2. miejscu w tabeli III ligi kujawsko-pomorsko-wielkopolskiej ze stratą dwóch pkt. do sensacyjnego lidera - Jaroty Jarocin. Co przyniosą najbliższe tygodnie w Poznaniu? Czego obawia się trener Tomasz Bekas?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński

WP SportoweFakty: Warta nie jest liderem, ale 35 punktów na koncie, tylko dwa straty do rewelacyjnego Jaroty Jarocin to i tak świetny wynik. Poza dołkiem w trzech spotkaniach przed zwycięstwem z Elaną Toruń trudno się właściwie do czegoś przyczepić.

Tomasz Bekas: Tych trzech meczów bez wygranej nie nazwałbym mimo wszystko dołkiem, bo zarówno w Kleczewie, jak i Kaliszu spisywaliśmy się dobrze, a brakowało nam tylko skuteczności. Ta runda jesienna była lepsza niż rok temu, bo przegraliśmy tylko raz. Oczywiście nikt nie będzie teraz popadać w hurraoptymizm, bo wszystko rozstrzygnie się wiosną. Wtedy trzeba wywalczyć najpierw 1. miejsce, a potem jeszcze przejść zwycięsko przez baraż.

Przez półtora roku nie przegraliście w "ogródku" ani jednego spotkania poza tym barażowym z Polonią Bytom. Jakby nie patrzeć świetny wynik.

- Mam satysfakcję, ale też niedosyt. Jestem dumny z postawy chłopaków, z drugiej strony porażka nadeszła w tym jednym najważniejszym pojedynku. To taka drzazga, która cały czas w nas siedzi.

Na koniec jesieni wygraliście trudne wyjazdowe derby z Lechem II i to bez straty gola. To był chyba jeden z lepszych meczów w rundzie?

- Z pewnością tak i mamy się z czego cieszyć. Udało się wyeliminować to co było widoczne w spotkaniach z Sokołem Kleczew i Unią Swarzędz, gdy sami stwarzaliśmy przeciwnikom sytuacje. Tym razem nie zabrakło nam konsekwencji, a duża w tym zasługa świetnie dysponowanego Artura Marciniaka.

Różnica w stosunku do zeszłorocznych derbów we Wronkach była kolosalna. Wtedy przegraliście 2:4 po prostych błędach w obronie.

- Wówczas sytuacja była trochę inna, bo na pozycji stopera zagrał zaledwie 16-letni Mateusz Wypych. Zapłacił frycowe, ale nadal się rozwija i będziemy go obserwować. Na pewno ma kogo podpatrywać, zwłaszcza że teraz Artur Marciniak spisał się jak profesor. To samo dotyczy Alaina Ngamayamy i szkoda tylko, że ten drugi nie strzelił do przerwy gola, bo miał kapitalną okazję po rzucie rożnym. Taki jest jednak futbol. Gdybyśmy wykorzystywali wszystkie szanse, to nie gralibyśmy w III lidze, tylko wyżej.

Przed nami długa przerwa zimowa. Czego można się spodziewać w Warcie?

- Nie pójdziemy w kierunku przysłowiowego ładowania akumulatorów, bo ja temu nie hołduję. Trzeba po prostu rzetelnie przepracować ten okres, ale skupimy się na zajęciach z piłką. One są solą futbolu. Szkoda tylko, że mamy do dyspozycji tak mało sztucznych boisk. Na naturalne już teraz nie wejdziemy, bo najzwyczajniej w świecie byśmy je przemielili.

Kultura gry w Warcie jest na wysokim jak na III ligę poziomie, ale wciąż można odnieść wrażenie, że to nie jest jeszcze kompletny zespół. Łukasz Spławski wykonuje olbrzymią pracę z przodu, lecz nie zawsze ma kto wykańczać jego zgrania. Brakuje typowego egzekutora.

- Nie do końca się z tym zgodzę. Łukasz ma najwięcej asyst w naszej drużynie, do tego dochodzi świetny dorobek strzelecki Michała Ciarkowskiego, Krzysztofa Biegańskiego i Łukasza Białożyta.

Fakt, wsparcie ze skrzydeł jest bardzo duże.

- Na tym właśnie polega system, na który się zdecydowaliśmy i jemu podporządkowaliśmy budowanie drużyny. Myślę, że takiej dziewiątki jak Spławski zazdroszczą nam niektóre kluby z wyższych lig i trochę się boję, że zimą ktoś może nam go zabrać. Jeśli do tego doszłyby inne osłabienia i brak nowych twarzy, to zrobiłby się problem.

Na jakie pozycje trzeba poszukać nowych twarzy?

- Na pewno przydałby nam się ktoś w tylnej formacji. Mamy trochę problemów w defensywie i łatwość, z jaką momentami traciliśmy bramki była przerażająca. Z przodu jest dobrze, ale tutaj nie wiadomo czy ktoś nie odejdzie. Jeśli któryś z chłopaków dostanie propozycję z wyższej ligi, to na pewno nie będę mu robił przeszkód. Po to się trenuje i gra, żeby być jak najwyżej.

Zimą do Poznania wróci pewnie Mateusz Filipowiak z Jaroty Jarocin. Z pewnością zarządzicie też powrót Mikołaja Marciniaka - choćby nawet miał nie grać. Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli, innego wyjścia nie ma. Warta musi osłabić obecnego lidera.

- Jarota to wielkie zaskoczenie, tak dobrych wyników tego zespołu nie spodziewał się chyba nikt. Jednak to też dobra lekcja poglądowa dla trenerów innych ekip. Krótko przed sezonem słychać było pogłoski nawet o wycofaniu się klubu z rozgrywek, skład był tam budowany na kolanie, tymczasem wywalczono na koniec roku 1. miejsce. To trochę przypomina sytuację sprzed dwunastu miesięcy w Warcie. My też wtedy musieliśmy w pośpiechu organizować drużynę, sprawy licencyjne rozstrzygały się dziesięć dni przed rozgrywkami, a mimo to wygraliśmy grupę. To ciekawe zjawisko i dowód, że nie zawsze ładowanie akumulatorów ma jakiekolwiek przełożenie na wynik sportowy.

Potencjalny rywal barażowy już wylosowany i biorąc pod uwagę, że będzie to triumfator grupy małopolsko-świętokrzyskiej, chyba musi być trochę łatwiej niż w sezonie 2014/2015, bo wtedy trafiliście na najsilniejszą Polonię Bytom...

- Dużo mówiło się ostatnio o KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, ale teraz liderem jest Garbarnia Kraków i kto wie czy właśnie ona nie wejdzie do barażów. Do tego klubu trafiają zawodnicy, którzy nie łapią się do Wisły czy Cracovii, więc trzeba uważać. Wiosną na pewno będziemy robić obserwacje, ale oczywiście będzie to mieć sens tylko wtedy, jeśli my wygramy swoją grupę. Do tego jeszcze daleka droga.

Rozmawiał Szymon Mierzyński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×