- Nie zasłużyliśmy na wynik 0:1. Przed przerwą byliśmy zbyt pasywni i czegoś nam zabrakło, lecz w drugiej części wyglądało to już znacznie lepiej. Gola straciliśmy w momencie, gdy wszystko wskazywało na to, że my go strzelimy - ocenił "The Special One".
W sobotnim pojedynku nie zabrakło kontrowersji. Pierwsza to zagranie ręką w polu karnym Simona Francisa, który zatrzymał w ten sposób dośrodkowanie Diego Costy. Wszystko przyćmił jednak gol ze spalonego Glenna Murraya.
Jose Mourinho nie krytykował sędziów zbyt ostro, ale wytknął im te decyzje. - Należał nam się rzut karny, a później strzelec bramki dla Bournemouth był na spalonym. Błędy popełnił zarówno arbiter główny, jak i asystent.
Do swoich piłkarzy Portugalczyk też miał jednak zastrzeżenia. - Pojawiło się dość okazji, by wygrać to spotkanie. Mieliśmy sporo dośrodkowań, po których wystarczyło tylko dojść do piłki i Artur Boruc nie miałby szans na obronę.