Leicester - Chelsea: Hit z odwróconymi rolami

 / Foto Olimpik/newspix.pl
/ Foto Olimpik/newspix.pl

Gdy ekipa, która w poprzednim sezonie z trudem uratowała się przed spadkiem staje naprzeciw mistrza Anglii, o wskazanie faworyta nie powinno być trudno. A jednak! W poniedziałkowym hicie role się całkowicie odwrócą.

Leicester City - sensacja obecnej edycji, z zaledwie jedną porażką na koncie i niesamowitymi Jamiem Vardym oraz Riyadem Mahrezem w składzie. Po drugiej stronie poturbowani The Blues - zajmujący dopiero 15. pozycję, mający dwukrotnie mniejszy dorobek punktowy.

Obecna sytuacja to niemal całkowite odwrócenie położenia obu ekip z ich poprzedniego starcia na King Power Stadium - w końcówce kwietnia. Wtedy londyńczycy liderowali i triumf na obiekcie Lisów stanowił dla nich jeden z kroków do tytułu.

W poniedziałek obejrzymy bardzo ciekawą konfrontację nie tylko dlatego, że rewelacja stanie naprzeciw mistrza. Po raz pierwszy w obecnym sezonie Jose Mourinho i jego piłkarze nie będą przystępować do gry z obciążeniem, jakie towarzyszy faworytowi. Wielu obserwatorów angielskiego futbolu wciąż nie może się nadziwić rewelacyjnej grze drużyny Claudio Ranieriego, ale po piętnastu kolejkach nie można już mówić, że to tylko "wyskok" czy krótka zwyżka formy, po której musi się zacząć zjazd w dół tabeli.

Od Lisów zaczyna się coraz więcej wymagać, co dla Chelsea jest dobrą wiadomością. Londyńczycy - mimo fatalnego startu - w wielu meczach byli zmuszeni do ataku pozycyjnego, z czym radzili sobie bardzo przeciętnie. Tak też było w starciu z AFC Bournemouth. Ekipa Jose Mourinho naciskała, a beniaminek wypracował po przerwie jeden stały fragment, zdobył gola i wywiózł ze Stamford Bridge trzy punkty.

Wszystko wskazuje na to, że w pojedynku z Leicester The Blues znajdą się pod mniejszym ciśnieniem i kto wie czy to nie jest dla nich szansa na wykonanie kolejnego kroku do wyjścia z kryzysu. Mistrz Anglii zaczyna powoli wracać do właściwego rytmu. Nie jest w tym jeszcze regularny, ale takie spotkania jak ostatnie z FC Porto w Lidze Mistrzów udowadniają, że londyńczycy zaczynają sobie przypominać o tym jak mocni byli niegdyś w tyłach i jak umiejętnie potrafili zadawać ciosy z przodu.

Poniedziałkowy mecz nie ma jednoznacznego faworyta. Potencjał piłkarski przemawia na korzyść Chelsea, nastroje równoważy natomiast tabela. Lisy nie miały dotąd zbyt wielu poważnych egzaminów, a te, które już za nimi, nie wypadły okazale. Z Arsenalem zespół Claudio Ranieriego przegrał bowiem 2:5, zaś z Manchesterem United zremisował 1:1.

Wiele zależy od dyspozycji Vardy'ego i Mahreza. Ta dwójka niesamowicie ciągnie ekipę Leicester i to ich forma może być decydująca dla losów poniedziałkowego spotkania. Jose Mourinho takich personalnych atutów ma bez porównania więcej. Pytanie czy w końcu "odpalą" na dobre, czy trzeba jeszcze na to poczekać.

Szymon Mierzyński

Komentarze (0)