Kapitan biało-czarnych od 19 września nie powąchał murawy, bo w meczu z Zagłębiem Sosnowiec po starciu z rywalem upadł na bark i uszkodził staw. - Nie miałem nigdy problemów z barkami i nie życzę nikomu takiego urazu. Staw barkowy obejmuje sporo mięśni i ścięgien, więc uszkodzenie go jest bardzo uciążliwe i bolesne. Mimo miesięcznego leczenia zachowawczego, konieczny był zabieg. Trzeba było zrekonstruować obrąbek stawowy - wyjaśnił Dawid Szufryn.
- Jest coraz lepiej. Ponad dwa tygodnie temu zacząłem rehabilitację. Nie mogę jeszcze za bardzo obciążać tej ręki. Wariant optymistyczny zakłada powrót do treningów z zespołem w połowie stycznia. Do tego będę dążył - zapewnił.
29-letni stoper podczas swoich występów w rundzie jesiennej popełniał błędy, ale i tak widać było jego brak. Po dziewiątej kolejce i wspomnianym spotkaniu z Zagłębiem, Sandecja zajmowała 9. miejsce w I lidze, tracąc 4 punkty do liderującego wówczas Stomilu Olsztyn. Sądecki zespół zakończył pierwszą część sezonu na 15. miejscu w tabeli.
- Nasze ambicje sięgały wyżej, ale nie spełniliśmy oczekiwań zarządu i kibiców. Splot różnych wydarzeń miał na to wpływ. Kontuzje, kontrowersyjne decyzje sędziów. Z meczów domowych, które obserwowałem już z trybun pamiętam dwie ewidentne, ale nie odgwizdane jedenastki. Niemniej jednak musimy się uderzyć w pierś i powiedzieć, że nie tak miało to wyglądać. Zrobimy wszystko, by w rundzie rewanżowej wyskoczyć z dołka i piąć się w górę tabeli. Nasz potencjał jest duży - uważa Szufryn.
Wynik sportowy często determinują pieniądze, a Sandecja Nowy Sącz akurat nie jest finansowym potentatem i piłkarze nie dostają wypłat na czas. - Są zaległości i my też po części jesteśmy temu winni. Takimi wynikami nie przyciągamy sponsorów - podkreśla wychowanek sądeckiej drużyny.