Aleksandar Kovacević: Sympatyczne podejście trenera było nam potrzebne

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska

Dla Aleksandara Kovacevicia transfer do ligi polskiej to awans sportowy. Gra w nowym kraju to różne problemy. - Polskiego uczę się w domu z żoną. Ona mówi lepiej ode mnie. Jestem za dużym leniem - przyznał.

WP SportoweFakty: Co się zmieniło w waszym zespole, że w końcu zaczęliście wygrywać?

Aleksandar Kovacević: Wiele się nie zmieniło. W zespole są cały czas ci sami ludzie, jednak zaczęliśmy bardziej w siebie wierzyć. Wspieramy się nawzajem. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra i dzięki temu gra nam się dużo łatwiej. To wpływa na wyniki.

Jak oceniasz swoją pozycję w zespole? Na pozycji defensywnego pomocnika najczęściej wymieniacie się z Danielem Łukasikiem.

- Przede wszystkim widzę, że w klubie jest zdrowa konkurencja. Nikt nie jest zazdrosny. Grają najlepsi na dany moment. Wspieramy się nawzajem i niezależnie kto wyjdzie na boisko chcemy jak najlepiej dla drużyny.

Czy czujesz, że jesteś w dobrej formie?

- Cała drużyna gra dobrze i liczymy na to, że będziemy mogli mówić o serii zwycięstw. Z treningu na trening czuję się coraz lepiej i myślę, że widać to na meczu.

Od przyjścia do Lechii miałeś przede wszystkim zadania defensywne, a teraz częściej strzelasz i podajesz. Co się zmieniło w twojej grze?

- W Crvenej Zvezdzie grałem zarówno w defensywie, jak i w ofensywie i nie miałem z tym problemów. Gdy drużyna częściej atakuje, jestem gotowy wychodzić do przodu.

To trener Banaczek odmienił styl drużyny?

- Trener wprowadził bardzo pozytywną atmosferę. Jest teraz w zespole więcej uśmiechu dzięki jego sympatycznemu podejściu. To było nam potrzebne i zaczęło przynosić rezultaty. Jesteśmy coraz pewniejsi na boisku.

Jako zespół nie tylko wygrywacie, ale i nie dopuszczacie rywali do jakichkolwiek ataków. Jak to zrobiliście?

- Przed tym jak zespół objął Dawid Banaczek nie graliśmy tak często w ofensywie i dawaliśmy przez to rywalowi podchodzić pod naszą bramkę. Teraz gramy wyżej i przyniosło to odpowiednie rezultaty.

Jak wygląda u ciebie nauka języka polskiego? Jest on bardzo podobny do serbskiego.

- Mówię po serbsku i rzeczywiście, wiele słów jest takich samych. Rozumiem sporo, ale cały czas się uczę i ciężko mi jest mówić w waszym języku.

Aleksandar Kovacević staje się coraz ważniejszą postacią w Lechii
Aleksandar Kovacević staje się coraz ważniejszą postacią w Lechii

Jak często masz lekcje nauki języka polskiego?

- Na indywidualne lekcje nie mam wiele czasu. Przede wszystkim języka polskiego uczę się w domu, razem z żoną. To jednak ona lepiej mówi. Ja jestem za dużym leniem.

To dla ciebie pierwszy sezon poza ojczyzną. Czy jesteś zadowolony z indywidualnych postępów?

- To prawda, zdecydowałem się opuścić Serbię. Teraz mogę powiedzieć, że nie żałuję swojej decyzji. Nie spodziewałem się, że będę tyle występował w Lechii. Na pewno będę walczył o jeszcze częstszą grę.

W Lechii zadebiutowałeś w tym samym czasie co Milos Krasić, to ty jednak masz mocniejszą pozycję w drużynie. Jak twój rodak na to reaguje?

- Trzymamy się z Milosem nie tylko na boisku, ale i poza nim. On nie spodziewał się, że będzie tak rzadko występował. Ja mam od niego więcej okazji. Na pewno się jednak nie załamuje, tylko chce pokazać że wróci jeszcze stary Milos Krasić.

Czy 6-7 lat temu myślałeś o tym, że będziesz występował w jednym zespole z Milosem Krasiciem?

- Zdecydowanie nie spodziewałem się tego, nawet nigdy o tym nie myślałem. Tak się złożyło, że podpisywaliśmy kontrakt w tym samym dniu. Byłem zaskoczony, że siedzę obok piłkarza który grał w tak wielkich klubach.

W Lechii jest wielu zawodników z krajów bałkańskich. Czy poza boiskiem stanowicie zgraną grupę?

- Na pewno tak. Mario Maloca i Lukas Haraslin są w Gdańsku moimi sąsiadami. Często się spotykamy również poza boiskiem. Nie jest jednak tak, że stanowimy jakąś odizolowaną grupę. Jesteśmy jako zespół jedną wielką rodziną.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Komentarze (0)