Kapitan Górnika Łęczna: Rządziliśmy na boisku i wynik to pokazuje

 / ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / NEWSPIX.PL
/ ŁUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / NEWSPIX.PL

Zwycięstwem z Lechią Gdańsk 3:1 Górnik Łęczna zakończył serię sześciu meczów bez wygranej. - Tego nam było potrzeba. Będzie nam się fajnie pracować zimą po takim meczu - przyznaje Veljko Nikitović.

Podopieczni Jurija Szatałowa z pełną koncentracją i zaangażowaniem rozpoczęli sobotni mecz. Nie tylko po raz pierwszy od niemal miesiąca nie stracili bramki w początkowym kwadransie, ale sami zdobyli gola już w 2. minucie. - W kilku meczach dostawaliśmy bramki w pierwszych minutach. W polskiej lidze dużo łatwiej gra się temu, kto pierwszy strzeli bramkę. To było też widać w sobotę - zauważa Veljko Nikitović.

Chociaż Górnik Łęczna nie utrzymał długo prowadzenia, to w 40. minucie zadał kolejny cios i do przerwy wygrywał 2:1. Taki wynik sprawił, że w drugiej połowie odważnie zaatakowała Lechia Gdańsk. Gospodarze wytrzymali napór przeciwnika i podwyższyli na 3:1, co rozstrzygnęło losy spotkania. - Dzięki Bogu zwyciężyliśmy w tym meczu, bo tego nam było potrzeba. Po sześciu kolejkach, gdzie zdobyliśmy jeden punkt to było bardzo ważne spotkanie dla nas z tego względu, żeby lepiej pracowało nam się zimą. Przypomina mi ten mecz sytuację sprzed roku, praktycznie w tym samym czasie wygraliśmy z Legią też 3:1. Lechia to bardzo dobry zespół, ale myślę, że to my rządziliśmy na boisku i wynik to pokazuje - ocenia kapitan Zielono-Czarnych.

Łęczyńska drużyna zwieńczyła 2015 rok wygraną i zażegnała kryzys. Po 14 kolejkach Górnik plasował się tuż za podium, lecz później pikował w dół tabeli. Zwycięstwo z Lechią pozwoliło mu utrzymać kontakt z górną ósemką. - W pewnym momencie mieliśmy bardzo dobrą pozycję w tabeli, zdobyliśmy 21 punktów i potem to stanęło. Byliśmy bardzo blisko czołówki, ale później wszystko się zacięło. Przyszło trochę zmęczenia, trochę niefartu, bo w kilku meczach dostawaliśmy bramki w pierwszych minutach. Dobrze, że wygraliśmy. Będzie nam się fajnie pracować zimą po takim meczu - przyznaje 35-letni Serb.

Źródło artykułu: