Bartosz Szeliga: W żartach czasami się rzuci, że gramy o mistrza

Jednym z bohaterów Piasta Gliwice po meczu z Lechem Poznań był Bartosz Szeliga. Pomocnik niebiesko-czerwonych otworzył wynik spotkania i raz za razem nękał defensywę Kolejorza. Piłkarz nie chce jednak na razie myśleć o mistrzostwie Polski.

Ślązacy mieli założenie, aby szybko trafić do bramki Lecha Poznań. Sztuka ta im się powiodła i po kwadransie gry Bartosz Szeliga wykończył świetne podanie Gerarda Badii. - "Badi" dał mi idealną piłkę i nie wypadło tego nie wykorzystać. Od samego początku wiedziałem, gdzie skieruję uderzenie i wykończyłem to jak rasowy napastnik. A wiadomo, że na tej pozycji grywam tylko czasami z konieczności. Cieszę się z tej bramki, bo dawno żadnej nie strzeliłem, a była mi ona potrzebna. Ten rok miałem naprawdę ciężki, bo kontuzja pokrzyżowała plany na ten sezon i straciłem wiele meczów. Widać było, że moje przygotowanie fizyczne po powrocie nie było najlepsze, choćby przez pryzmat tego, że byłem zmieniany. Teraz czas na odpoczynek, ale później zaczyna się ciężka praca - powiedział Szeliga po potyczce z mistrzem Polski.

Zawodnik zdaje sobie sprawę, że przyjezdnych zawiodła nieco skuteczność. Z drugiej jednak strony to gliwiczanie mieli więcej klarownych okazji. - Lech miał swoje sytuacje i mecz mógł potoczyć się inaczej, gdyby w pewnych momentach goście lepiej się zachowali. To jednak ich problem. My swoje okazje wykorzystaliśmy, choć mogliśmy wygrać wyżej. Między innymi ja miałem szansę, podobnie Paweł Moskwik, a Uros Korun trafił w poprzeczkę. 2:0 jednak nas zadowala - przyznał "Szeli".

Piłkarze Piasta Gliwice nie odstępowali przeciwnika na krok i często kończyli akcje Lecha już w zalążku. - Było widać, że pressing w naszym wykonaniu był skuteczny, bo kilka razy odebraliśmy piłkę po doskokach. Później mieliśmy z tego sytuacje. Widać było, że poznaniacy czują do nas respekt, ale w końcu przyjechali na teren lidera. Cieszymy się z tego, że Lech się nas boi (śmiech) - skomentował skrzydłowy.

Przewaga niebiesko-czerwonych nad drugą Legią Warszawa wynosi pięć, a trzecią Cracovią dziewięć punktów. - Nie skupiamy się za bardzo na tabeli. Liczy się tylko najbliższy mecz i w szatni wszyscy fajnie do tego podchodzą. W żartach czasami się rzuci, że gramy o mistrza, ale najważniejsze jest to, żeby regularnie punktować - podsumował Bartosz Szeliga.

Komentarze (0)