Amp futbol: Polacy współpracują z Evertonem

Rodzą się z wrodzonymi schorzeniami lub ulegają wypadkom. Łączy ich amputacja. Nikt się nad sobą nie użala, że nie ma ręki czy nogi. To świat zawodników Amp futbol. Fundacja Amp Active nawiązała niedawno współpracę z Evertonem.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Gracze AMP Futbolu Materiały prasowe / Gracze AMP Futbolu

Piotr Wojnarowicz osiem lat temu grał z kolegami na hali. Wyskoczył do górnej piłki i upadł z całym impetem na lewą stronę ciała. Ręka złamała mu się w dwóch miejscach. Pojechał do szpitala, tam strajk. Na operację czekał sześć godzin. Lekarze zdecydowali, że po zabiegu trzeba założyć gips. Po dziesięciu dniach Wojnarowicz usłyszał wyrok: martwica. Nie było innej metody, jak wycięcie ścięgien. Po operacji Wojnarowicz przez kilka miesięcy nie był w stanie podnieść kartki A4. Do dziś nie może wyprostować palców. Nie ma szans, żeby ręka wróciła do dawnej sprawności. Można ją delikatnie usprawnić - zabieg kosztuje 7 tysięcy złotych. Na to pieniędzy nie ma. Bramkarz Lamparta Warszawa nauczył się bronić jedną ręką.

Bez nogi gra z kolei Bamgbopa Abayomi Alabi, kluczowy zawodnik drużyny. "Zdzichu" półtora roku temu znalazł w internecie skróty meczów Lamparta. We Francji mieszkał wtedy dwa lata, ale nie pracował. Ubiegał się o status uchodźcy z Nigerii. Urodził się z wrodzonym schorzeniem kończyny dolnej. Jedna z nóg jest zniekształcona, kończy się na wysokości kolana drugiej. Alabi przyjechał do Polski, ponieważ chciał kontynuować grę w piłkę. Przed ucieczką z Nigerii występował w reprezentacji swojego kraju. Dziś jest kluczowym graczem zespołu. 6 stycznia 2016 roku musi jednak opuścić nasz kraj, bo przebywa w nim nielegalnie. Fundacja Amp Active walczy o legalizację pobytu zawodnika w Polsce. Alabi chce zostać w Warszawie nie tylko dla piłki. Zakochał się w Polce, Małgorzacie.

Rekrutacja trwa

W Polsce Amp futbol funkcjonuje od czterech lat. W maju bieżącego roku powstała liga, w której uczestniczy pięć drużyn. Oprócz Lamparta także Gryf Szczecin, GKS Góra, Husaria Kraków i Kuloodporni Bielsko-Biała. Liga nie jest profesjonalna. Żaden z zawodników nie zarabia pieniędzy za występy. Pod tym względem wyjątkiem jest Turcja, gdzie są trzy poziomy rozgrywkowe, pięciuset piłkarzy, którzy utrzymują się z gry.

- Trenujemy tak samo jak normalni zawodnicy. Dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Staram się robić chłopakom jedynie większą przerwę pomiędzy ćwiczeniami, żeby mieli chwilę na złapanie oddechu. Nikt nie odstawia nogi, nawet jeśli została im tylko jedna - mówi WP SportoweFakty trener Lamparta, Mateusz Szczepaniak.

Kadra Lamparta liczy czternastu zawodników (na boisku gra siedmiu). Czterech z nich występuje w reprezentacji Polski.

- Na początku myślałem, że to zabawa. Nic bardziej mylnego. Tu chłopaki dają z siebie więcej niż mogą. Przyzwyczaiłem się do bronienia jedną ręką. Piąstkuję, łapię piłkę. Kiedyś była bariera w głowie, ale się przełamałem. W szatni czy na boisku nawet nie myślimy, czy fajnie byłoby mieć nogę, czy rękę. To się zaciera, dla nas to normalne - mówi Piotr Wojnarowicz.

Prawy obrońca, Bartosz Ciołek, opowiada jak wygląda gra w polu. - Praca rąk jest tak samo ważna, jak nóg. Kule często pękają. Kluczowe jest przyspieszenie. Mamy wiele zajęć biegowych. Najtrudniej wyćwiczyć technikę. Albo się ją ma, albo nie. Pasy, sprinty, strzały - trenujemy tak jak zdrowi zawodnicy, jedynie ćwiczenia są lekko zmodyfikowane pod nas - tłumaczy Ciołek. Dziesięć lat temu zdecydował się na amputację nogi. - Mam wadę wrodzoną. Nie było sensu "rzeźbić" przy nodze. Lekarz stwierdził, że amputacja to najlepsze wyjście. Nie żałuje. Żyję normalnie - opowiada.

W Amp futbol rekrutacja zawodników trwa cały czas. - Na przykład poprzez akcje promocyjne, mecze pokazowe. Ktoś zobaczy nas w internecie, przeczyta na portalu, znajomy powie znajomemu. Tak poszukujemy piłkarzy - mówi trener Szczepaniak. - Chętny, który się do nas zgłasza, potrzebuje mniej więcej dwóch miesięcy, by wejść w intensywny trening. Wcześniej nie ma co go wrzucać na głęboką wodę. Musi oswoić się z kulami, piłką i zachowaniami na boisku - dodaje.

Współpraca z Evertonem

W minioną niedzielę w Centrum Rekreacyjno Sportowym na Bielanach odbył się IV charytatywny turniej piłki nożnej. Fundacja Amp Active pomagała w zbiórce pieniędzy na jeden z warszawskich domów dziecka. Drużyna Mateusza Szczepaniaka rozegrała też pokazowy mecz z urzędnikami dzielnicy Bielany (zakończony remisem 2:2).

Podczas turnieju z wizytą pojawili się przedstawiciele zaprzyjaźnionej Fundacji "Olimpijczyk". Jej ambasadorką została niedawno Patrycja Plewka, prezes fundacji Amp Active, założycielka drużyny Lampart Warszawa. Kiedyś piłkarka amp futbol. Nosi protezę prawej nogi, od kolana w dół. - To świeża współpraca, ważne jest się w niej wspierać - zaczyna Plewka. - Dzięki CRS Bielany, możemy trenować w sezonie letnim za darmo na obiektach Syrenki. Trwa to już od czerwca zeszłego roku - opowiada.

- W kwietniu organizujemy w Warszawie drugi turniej ligowy. Kolejnym celem klubu przy tym wydarzeniu jest zaproszenie do współpracy wicemistrza Polski, Legię Warszawa. To podniesie rangę imprezy oraz zwiększy zainteresowanie innych zawodników, których cały czas szukamy - kontynuuje Plewka.

Fundacja Amp Active nawiązała niedawno współpracę z Evertonem. - Anglia jest dla mnie wzorem do naśladowania. Kluby amp futbolowe funkcjonują przy drużynach Premier League. W przyszłym roku najprawdopodobniej pojedziemy na obóz do Liverpoolu, choć nadal poszukujemy na wyjazd sponsora - dodaje Plewka. Chcemy również zaprosić anglików do siebie. Takie są plany naszej współpracy - uzupełnia.

Fundacja "Olimpijczyk" regularnie odwiedza również sportowców w potrzebie. W poniedziałek jej przedstawiciele spotkali się z piłkarzami (m.in. z Dariuszem Czykierem i Zygmuntem Kuklą) i bokserami (m.in. Romanem Cielińskim i Bogusławem Niedzińskim). Każdy z nich otrzymał świąteczną paczkę.

FIFA i skandale - nierozłączny duet FIFA i skandale - nierozłączny duet
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×