Sekstaśmy, imprezy i alkohol. Skandalista wraca do Europy

PAP/EPA / MARCOS DE PAULA/AGENCIA ESTADO/AE
PAP/EPA / MARCOS DE PAULA/AGENCIA ESTADO/AE

Szefowie AS Monaco ulegli szatańskim podszeptom i zakontraktowali Vagnera Love. Starzejącego się brazylijskiego gwiazdora, który jest gwarantem skandali obyczajowych, ale i jakości piłkarskiej, jakiej brakuje w Księstwie.

W tym artykule dowiesz się o:

Zacznijmy od wyjaśnienia pseudonimu Vagnera Silvy de Souzy. "Love" ma oddawać jego obsesyjne umiłowanie kobiet i seksu. Kiedy w 2003 roku trener Palmeiras Sao Paulo bezskutecznie próbował przekonać swojego napastnika do ograniczenia kontaktów seksualnych z kobietami w hotelu klubowym, ten tylko wzruszył ramionami. - Ech, ty jesteś Vagner Love - powiedział szkoleniowiec i tak już zostało. Nikt dziś inaczej nie nazywa nowego napastnika AS Monaco.

W trakcie jego burzliwej kariery, sytuacja co najmniej kilka razy wymknęła mu się spod kontroli. Po raz pierwszy, gdy wziął udział w imprezie zorganizowanej przez Robinho i Ronaldinho, a brazylijskie tabloidy przyłapały go na stosunku z prostytutką. Po raz drugi, kiedy seks taśma Vagnera Love i gwiazdy latynoskiego porno ujrzała światło dzienne. Było jeszcze kilka mniejszych skandali, stłuczek samochodowych, nadużywania alkoholu i spóźniania się na treningi. Brazylijczyk nigdy nie grzeszył profesjonalizmem, ale dzięki olbrzymiemu talentowi zagrał 20 razy w reprezentacji Canarinhos i błyszczał w barwach CSKA Moskwa. Po powrocie do ojczyzny, w Flamengo Rio de Janeiro tworzył trio na boisku i poza nim z Adriano Leite Ribeiro i Ronaldinho. Zwłaszcza poza nim.

Do 2012 roku, w którym ożenił się z Martą, nie rezygnował z miłosnych podbojów, nonszalanckiego trybu życia, nie walczył z opinią taniego uwodziciela i balangowicza. Pił piwo, kiedy chciał i strzelał gole, kiedy chciał. Absolutny brak profesjonalizmu poza boiskiem nie przeszkadzał mu w odnoszeniu sukcesów indywidualnych. Ale nigdy nie trafił do czołowego klubu Europy. Apogeum formy osiągnął w CSKA Moskwa, triumfatorze Pucharu UEFA z 2005 roku. Mimo wstępnego zainteresowania wielkich firm, nie zagrał w żadnej z nich. Znakomici trenerzy nie chcieli w swojej drużynie tykającej bomby zegarowej, a Vagner specjalnie się tym nie przejmował. Nigdy nie był chorobliwie ambitny.

Brazylijczyk trafił do Monaco, które chorobliwie poszukiwało skutecznego napastnika. Od pół roku, po odejściu Dimitara Berbatowa i Anthony'ego Martiala, w Księstwie nie ma snajpera z prawdziwego zdarzenia. Słynący z nadwagi Vagner Love przybył na Lazurowe Wybrzeże wyraźnie odchudzony i spokojny. Jego żona jest w siódmym miesiącu ciąży, a podboje miłosne już dawno mu nie w głowie. Tak przynajmniej deklaruje i twierdzi, że zmienił się nie do poznania. Tyle, że mówił to już setki razy.

W Monaco zawodzi plejada przeciętnych napastników: Lacina Traoré, Guido Carrillo, Ivan Cavaleiro i Stephan El Shaarawy. Vagner Love, który kosztował 3 mln euro jest gwarantem skuteczności nieosiągalnej dla irytującego kibiców, grona graczy. Bez względu na klub, nigdy nie schodził poniżej pewnego poziomu i to daje nadzieję na dobrą rundę w wykonaniu Brazylijczyka. W Księstwie wierzą, że robią mistrzowski ruch, jak przed laty z Dimitarem Berbatowem.

Mateusz Święcicki

Nemanja Nikolić: Bardzo ciężko trenujemy, ale czujemy się dobrze

Źródło: Legia.com/x-news

Komentarze (0)