Gdy Sepp Blatter upadł jako przywódca światowej piłki, Michel Platini był pierwszym kandydatem, by wskoczyć na jego stanowisko. Nie wskoczy. Został zawieszony na 8 lat. Nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek świat futbolu uzna go za postać wystarczająco wiarygodną.
Fragment artykułu dziennikarza Andrzeja Łozowskiego sprzed 30 lat:
Dziennik "Le Monde" pisał w 1984 roku, że jeżeli prezydent Mitterand poszukuje osobistości godnej urzędu premiera, powinien natychmiast zaoferować posadę trenerowi piłkarskiej reprezentacji Francji, Michelowi Hidalgo. Zalety kandydata: potrafi mobilizować powładnych, jest wybornym taktykiem i strategiem, no i popularność w narodzie ma większą aniżeli jakikolwiek polityk. Jeżeli pod tym względem komuś ustępuje, to innemu przedstawicielowi futbolu - Michelowi Platiniemu".
Le Monde nie mylił się wcale co do popularności Platiniego w czasie trwania turnieju o mistrzostwo Europy w piłce nożnej. Swoją twarzą zdobił on pierwsze strony gazet, od wywiadów z kapitanem reprezentacji Francji uginały się kolumny, a gdy turniej zakończył się, paryskie "L'Equipe" zawiadomiło, że Platini nie jest Michel tylko "Euro".
Platini zawsze był kimś więcej niż tylko piłkarzem. Gdy kończył karierę piłkarską był już szanowanym biznesmenem i oczywistym było, że zapewnił sobie "miękkie lądowanie".
Jak czytamy w jego autobiografii "Moje życie jak mecz": "Biznesmen. Kieruje kompleksem sportowym Saint-Cyprien oraz przedsiębiorstwami "Grand State", "Nr 10", "Platini", posiada udziały w Thompsonie i TF-1 (pierwszy kanał prywatnej telewizji we Francji)".
W uzupełnieniu tego opisu sam bohater dodaje już w pierwszej osobie, że momentem zwrotnym w jego życiu były wydarzenia na Heysel. Wraca do tego momentu przez całe życie, jeszcze wiele razy. Również w najnowszej książce "Porozmawiajmy o futbolu", w której mierzy się z dziennikarzem Gerardem Ernault. Szuka odpowiedzi na pytania, dlaczego wówczas się cieszyli mając w świadomości tragedię, analizuje z niezwykłą dojrzałością swój ówczesny stan psychiczny, swoje odcięcie od rzeczywistości. Ludzie, którzy mają wyrobiony pewien stereotyp piłkarza, mieliby problem, by uwierzyć, że odpowiadający zarabiał głównie kopiąc piłkę.
Na boisku był wizjonerem i wielkim myślicielem. Jako selekcjoner reprezentacji Francji poniósł klęskę, choć nic na to nie wskazywało, bo prowadzona przez niego reprezentacja przeszła eliminacje EURO '92 w cudownym stylu. Potem, podczas turnieju musiała uznać wyższość gospodarzy, Szwedów, i sensacji, Duńczyków.
Dzięki jego działaniom i negocjacjom Anglia zyskała jednego z największych piłkarzy w historii Premier League, Erica Cantonę. Gdy odszedł z posady selekcjonera został szefem komitetu do spraw organizacji mundialu, który w 1998 roku odbył się na boiskach jego ojczyzny.
W końcu wiele lat później został prezesem UEFA i dał się poznać jako rewolucjonista. W znacznym stopniu dzięki niemu Liga Mistrzów przestała być rozgrywkami elitarnymi przeznaczonymi tylko dla najbogatszych. Dzięki wprowadzonym przez niego zmianom biednym pozwolono zajrzeć na bal bogaczy i do pewnego momentu nawet brać w nim udział. A więc przewrócił nieco sytuację sprzed ery telewizyjnej, gdy drużyny z krajów z mniejszą piłkarską tradycją mogły do pewnego stopnia nawiązać walkę z potentatami, choć też prawdziwa równość nigdy nie istniała.
Ale Platini jest człowiekiem, który potrzebuje ciągłych zmian, dlatego miał znacznie bardziej rewolucyjne pomysły. Choćby białe kartki, których nie udało się wdrożyć w życie, czy stosowanie powtórek telewizyjnych, których wprowadzenie wydaje się kwestią czasu, ale jednak dość odległego.
W końcu przerobienie mistrzostw Europy na turniej globalny. Ostatnie EURO w kształcie, który znamy zorganizuje jego ojczyzna, Francja. Przypadek? Nieistotne. Ważne jest to co później. Od 2020 roku mistrzostwa będą organizowane w wielu krajach, staną się naprawdę imprezą kontynentalną. To początek nowej ery. Trudno powiedzieć czy ma to sens, ale trzeba powiedzieć, że to dzieło francuskiego myśliciela. Ostatnie wielkie.
Afera wewnątrz FIFA pogrążyła byłego gwiazdora Juventusu. Gdy okazało się, że światowa federacja w 2011 roku przelała mu na konto 2 miliony franków szwajcarskich, za pracę którą miał wykonać… 13 lat wcześniej, nie było dla niego ratunku. Zaklęcia znajomych, w tym Zbigniewa Bońka brzmią dość naiwnie. Albo też inaczej, brzmią jak rozpaczliwe próby ratowania przyjaciela, którego nie da się uratować. Rewolucjonista musi zostać zgilotynowany. Bo świat piłki nożnej, w którym istnieje niemalże niekontrolowany przepływ ogromnych pieniędzy jest zbyt kuszący.
Wyjaśnienia Platiniego, że po prostu upomniał się o zaległe pieniądze brzmiały mało wiarygodnie. Nie dlatego, że nie mogło tak być. Owszem, mogło. Tyle że niedługo wcześniej wyszło na jaw kilka innych spraw, że jego syn dostał znakomicie płatną posadę w klubie PSG zarządzanym przez Katarczyków. Biorąc pod uwagę fakt, że rok wcześniej Katar dostał organizację Mistrzostw Świata w 2022 roku, brzmi to intrygująco.
Żeby rozjaśnić sytuację, dodajmy, że spotkanie Platiniego z szejkami zorganizował prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Było to jeszcze zanim Katarczycy kupili PSG, ale właśnie w trakcie spotkania Platini się o tym dowiedział. W tle były wielkie transakcje handlowe (np. sprzedaż Airbusa). Wygląda na to, że Platini poczuł się mocny i jednak nie miał zamiaru zadowolić się rolą pionka w grze wielkich tego świata.
Platini sam tłumaczył: - Zrozumiałem, że Sarkozy wspomagał kandydaturę Kataru, ale nie prosił mnie o głos na nich czy na Rosję. Zna mnie i moją osobowość. Zawsze głosuję dla piłki, nigdy dla siebie czy dla Francji.
Tyle, że Katar wygrał głosami europejskich federacji. W 2011 roku gdy Platini dostał zaległą wypłatę z FIFA. Nikt nie nakrył go na przestępstwie, po prostu wszelkie poszlaki wskazywały na niego.
Skoro już padło słowo "Rosja", należy dodać, że Ermitaż, rosyjskie muzeum państwowe w Petersburgu, podarowało Platiniemu obraz Picassa. Rysuje się więc obraz człowieka, któremu nie obce są zwykłe ludzkie przywary.
Gabriel Ernault na koniec wywiadu rzeki z Platinim mówi: "Pieniądz, który psuje i który wyrównuje; pieniądz - robactwo toczące owoc sportowego przypadku, fałszywa nuta w wielkiej orkiestrze futbolu".
Platini w odpowiedzi bagatelizuje rolę pieniądza w piłce. "Na 150 lat istnienia futbolu pieniądze istnieją w nim lat 20. To wystarczająco długo, by otworzyć nad nim parasol. Lecz nie tyle, by od razu ogłaszać nadejście tsunami".
Zabawnie to zdanie brzmi dziś, gdy Platini został zmieciony. I to w sumie przez poboczną falę. Albo przez kulę, która nie była przeznaczona dla niego.
Marek Wawrzynowski
Żalgiris Wilno zagra w polskiej Ekstraklasie? "Pod każdym względem byłoby to uatrakcyjnienie ligi"
Źródło: Press Focus/x-news