Łukasz Piszczek wraca na swoje miejsce

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Zmartwychwstanie

Pierwsze dwie kolejki rundy wiosennej pokazały, że niezłomny chłopak z Czechowic-Dziedzic dopiął swego. W meczu z Borussią Moenchengladbach rozegrał 90 minut, spisał się świetnie i znalazł się w "11" kolejki. Kolejne spotkanie z Ingolstad? Asysta i ponownie miejsce wśród najlepszych piłkarzy całej serii gier.

Przeciwko Ingolstad Piszczek popisał się również wspaniałą interwencją wybijając piłkę zmierzającą do bramki Borussii. - To była interwencja klasy światowej - nie ma wątpliwości Radosław Gilewicz. Były napastników klubów Bundesligi przekonuje w rozmowie z serwisem "Łączy Nas Piłka", że Polak nie straci miejsca w składzie.

- Jeśli Piszczek tylko będzie zdrowy, będzie grał w Borussii pierwsze skrzypce. Nie ma co przejmować się Ginterem - twierdzi były reprezentant Polski.

W to, że w najbliższych miesiącach będzie grać regularnie, wierzy również sam zainteresowany. Kilka dni temu przedłużył on kontrakt z BVB i będzie występował na Signal-Iduna Park co najmniej do 2018 roku.

Z kolei w najbliższy weekend czeka go sentymentalny powrót do Berlina. Borussia zagra na wyjeździe z Herthą. Nie ma wątpliwości, że gdyby nie pobyt w tym klubie, dziś Piszczek nie byłby tak cenionym prawym obrońcą. To właśnie podczas pobytu w stolicy Niemiec trener Lucien Favre przesunął go z pomocy do linii obrony.

Tak po raz drugi na nowo narodził się Piszczek. Wiosną tego roku uczynił to po raz trzeci.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×