Co się stało z wielką Chelsea?

W niedzielne popołudnie oczy piłkarskiej Anglii skierowane były na stadion Anfield, na którym odbywał się najciekawszy mecz 24. kolejki Premiership. Liverpool podejmował Chelsea. Nadmiaru emocji jednak nie było, bo tak naprawdę futbol na wysokim poziomie zaprezentowała tylko ekipa Rafaela Beniteza. The Blues oddali zaledwie jeden celny strzał i, mimo że długo bronili remisu, ostatecznie zeszli z boiska pokonani. Nie po raz pierwszy w tym sezonie zobaczyliśmy londyńczyków zupełnie pozbawionych wiary w sukces i za nic w świecie nie potrafiących przełożyć swojego potencjału na odpowiedni poziom gry. Co się stało z wielką Chelsea, która nie tak dawno w cuglach zdobywała mistrzostwo Anglii?

W tym artykule dowiesz się o:

Trenerowi Luizowi Felipe Scolariemu składu mogliby zazdrościć niemal wszyscy. Ekipa ze Stamford Bridge naszpikowana jest gwiazdami, które w poprzednich klubach odgrywały wiodące role. Dziś jednak większość z tych zawodników kompletnie zawodzi, powodując, że cały zespół gra bez polotu.

W obecnych rozgrywkach Chelsea ma za sobą większość spotkań z czołowymi drużynami Premiership. Statystyki są porażające. W meczach z Manchesterem United The Blues wywalczyli jeden punkt (po szczęśliwym remisie na swoim stadionie), przeciwko Liverpoolowi zanotowali dwie porażki, z kolei z Arsenalem przegrali jeden raz (drugie spotkanie jeszcze się nie odbyło). Okazuje się zatem, że londyńczycy nie potrafili pokonać żadnej z czołowych ekip (wyłączając z tego grona Aston Villę, która wprawdzie także jest wysoko, ale nie zalicza się do tzw. wielkiej czwórki).

Za kadencji Jose Mourinho, a nawet Avrama Granta taka sytuacja była nie do pomyślenia. Od momentu wejścia do klubu Romana Abramowicza Chelsea nigdy nie czarowała swoją grą, ale zawsze imponowała dyscypliną i żelazną konsekwencją w realizacji założeń. Obecnie z charakteru zespołu nie zostało nic. W wielu spotkaniach The Blues przeżywają męczarnie przynajmniej do momentu zdobycia pierwszego gola. Ma to miejsce nie tylko w starciach z potentatami, ale również przeciwko słabym drużynom. Wystarczy wspomnieć choćby mecz ze Stoke City, który londyńczycy wprawdzie wygrali, ale trzy punkty zapewnili sobie w samej końcówce dzięki strzałowi rozpaczy Franka Lamparda.

Reprezentant Anglii zresztą również nie błyszczy. Dziewięć goli w obecnym sezonie może oczywiście robić wrażenie, ale już ogólny obraz formy tego zawodnika z pewnością odbiega od najlepszych momentów jego kariery. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Johna Terry'ego czy Didiera Drogby, którzy zawsze stanowili o sile Chelsea.

Dlaczego klub z Londynu rozczarowuje? Niewykluczone, że odpowiedź tkwi w osobie trenera. Kwestionowanie warsztatu Luiza Felipe Scolariego byłoby niedorzeczne, jednak warto zwrócić uwagę na fakt, że w ostatnich latach Portugalczyk pracował głównie z zespołami narodowymi. Specyfika prowadzenia klubu jest natomiast nieco inna. Oprócz odpowiedniego wyselekcjonowania piłkarzy, trzeba ich jeszcze zmotywować do walki, a tego z pewnością ekipie The Blues obecnie brakuje.

Dziś, oglądając w akcji Chelsea, można odnieść wrażenie, że na boisko nie wychodzi już grupa jedenastu gniewnych, która zrobi wszystko, byle tylko zwyciężyć. Londyńczycy zatracili zacięcie w grze i polot, który niegdyś pozwalał im miażdżyć nawet potentatów Premiership. Zarówno w niedzielnym meczu z Liverpoolem, jak i we wcześniejszej wyjazdowej potyczce z Manchesterem United w grze The Blues nie było ani jednego momentu, w którym dałoby się zauważyć sportową złość i nagłą zmianę stylu i poziomu agresywności.

Kiedy Chelsea wróci do formy, którą znów będzie wzbudzać strach u rywali? Na to pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, lecz obserwując rozwój sytuacji, można mieć wątpliwości, czy akurat Luiz Felipe Scolari jest w stanie sprawić, by na Stamford Bridge powtórnie cieszono się z wielkich sukcesów...

Źródło artykułu: