Trevor Francis, zawodnik, który przekroczył magiczną barierę miliona funtów

 / Na zdjęciu piłka nożna
/ Na zdjęciu piłka nożna

Dziś, w erze telewizyjnej, taki transfer nawet nie zostałby odnotowany. 37 lat temu Nottingham Forest złamał magiczną barierę miliona funtów za zawodnika. Kupił Trevora Francisa z Birmingham City.

Po latach dziennik "The Independent" uznał to za wydarzenie, które porównać można z lądowaniem na księżycu. Nottingham Forest wyłożył za Trevora Francisa, piłkarza Birmingham City 1,18 miliona funtów (950 tys. bez podatku), choć menedżer klubu, legendarny Brian Clough, zapewniał, że dokładna kwota wynosiła 999 tysięcy 999, bo jeden funt więcej mógłby przewrócić zawodnikowi w głowie.

Analogia z lądowaniem na księżycu jest z oczywistych względów przesadzona. Za piłkarzy płacono wcześniej więcej, ale we włoskiej Serie A. W 1975 roku za Giuseppe Savoldiego SSC Napoli zapłaciło Bolonii równowartość 1,2 miliona funtów a rok później Paolo Rossi przeszedł z Juventusu Turyn do Vicenzy za równowartość 1,75 miliona.

A jednak, biorąc pod uwagę, że dwa lata wcześniej Liverpool FC zapłacił Celticowi Glasgow 440 tysięcy funtów za samego Kenny'ego Dalglisha, kwota była potężna i robiła wrażenie. Zresztą, słynny menedżer pilnował, aby jego nowy nabytek faktycznie nie odleciał na księżyc i jeszcze przed debiutem poinstruował go: "Podawaj piłkę do Johna Robertsona, jest lepszym zawodnikiem od ciebie".

To był mecz wyjazdowy z Ipswich Town a fani rywali przez cały mecz skandowali "Co za strata pieniędzy".

Francis spłacił się dość szybko, o czym poinformował "The Guardian" w tytule artykułu zamieszczonym w gazecie dzień po wygranym finale Pucharu Mistrzów 1979, w Monachium ze szwedzkim Malmoe FF. Tytuł brzmiał "Francis wyniósł Forest na szczyt". Bramka piłkarza za milion była jedynym godnym odnotowania wydarzeniem tego najnudniejszego meczu świata. Korespondent gazety, David Lacey, nazwał go "zdecydowanie najlepszym zawodnikiem tego rozczarowującego meczu". Rok później bramki Francisa w ćwierćfinale i półfinale dały Forest drugi z rzędu awans do finału, ale on sam, w wygranym meczu z Hamburger SV nie zagrał.

Jak wielu "naznaczonych" piłkarzy nie zrobił kariery na miarę kwoty, którą za niego zapłacono, choć dwa Puchary Mistrzów i 52 mecze w reprezentacji Anglii to nie są osiągnięcia, którymi można pogardzić.

Dziś, w erze telewizyjnej, gdy kluby płacą absurdalne pieniądze za transfer, podobne wydarzenia nie robią już na nikim wrażenia. Nawet uwzględniając inflację, transfer Francisa byłby dziś wart nieco ponad 5 milionów funtów.

Zobacz: Lech Poznań bez nagród na gali tygodnika "Piłka Nożna"

Komentarze (1)
avatar
Konrad Ciesielka
9.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co to za porownanie skoro zaden czlowiek nigdy nie byl na ksiezycu? :)