Po rundzie jesiennej Podbeskidzie Bielsko-Biała zajmuje ostatnią pozycję w ligowej tabeli. Przed sezonem celem bielskiego zespołu był awans do grupy mistrzowskiej, lecz Górale od początku rozgrywek zawodzili. Po zmianie szkoleniowca bielszczanie zanotowali awans w tabeli, lecz mimo lepszej gry zakończyli rok jako czerwona latarnia. W związku z tym zimą dokonano czterech wzmocnień, a w gronie nowych zawodników znalazło się dwóch Słowaków.
W Bielsku-Białej nikogo nie dziwi, że do Podbeskidzia dołączają zawodnicy z tego kraju. Miasto to oddalone jest o około 50 kilometrów od przejścia granicznego ze Słowacją w Zwardoniu. Gra w Polsce to dla nich szansa na rozwój i zwrócenie na siebie uwagi selekcjonera reprezentacji. Choć z tym drugim bywa różnie. - Czy mam większe szanse na powrót do kadry grając w Ekstraklasie? Myślę, że takie same. Polska liga jest lepsza niż słowacka, ale w Słowacji bardziej obserwowana jest tamta liga. To się wyrównuje i dlatego te szanse są takie same - przyznał nowy nabytek Górali, Samuel Stefanik.
W kadrze Podbeskidzia jest aż pięciu zawodników ze Słowacji. W żadnym innym klubie nie ma aż tylu obcokrajowców z jednego kraju. Oprócz Stefanika do bielskiego zespołu zimą dołączył Jozef Piacek - były zawodnik MSK Żylina, z którą grał w Lidze Mistrzów. Gwiazdą Podbeskidzia jest Robert Demjan, ważnym ogniwem defensywy jest Kristian Kolcak, a w kadrze znajduje się również Anton Sloboda, który w 2015 roku częściej leczył urazy niż grał. Teraz ma być jednak do dyspozycji sztabu szkoleniowego.
W historii występów Podbeskidzia w Ekstraklasie w barwach tego klubu zagrało już dwunastu Słowaków. Stefanik i Piacek mają szansę podwyższyć tę liczbę do czternastu, a jeszcze grając w niższych ligach bielszczanie posiłkowali się Słowakami. Niektórzy z nich nie zrobili kariery w lidze polskiej. Najlepszym przykładem jest Robert Mazan, który do Bielska-Białej przychodził z opinią największego talentu w lidze słowackiej, lecz nie otrzymał swojej szansy i wrócił do ojczyzny. Inni wykorzystali swoją szansę, jak choćby Richard Zajac, który po zakończeniu kariery wciąż pracuje w Podbeskidziu jako trener bramkarzy.
Bielski klub ma dobrą renomę wśród słowackich piłkarzy. - Zdecydowałem się na grę w Podbeskidziu Bielsko-Biała dlatego, że klub się mną zainteresował, a po rozmowie ze słowackimi kolegami, którzy tutaj grają stwierdziłem, że warto spróbować. Wiedziałem, że gra tutaj kilku Słowaków, ale znałem się tylko z Kristianem Kolcakiem i to od niego miałem informacje o klubie - przyznał Stefanik po podpisaniu kontraktu z Góralami.
Ważnym argumentem jest również odległość. - Nie bez znaczenia było to, że nie będę musiał się przeprowadzać. Obecnie mieszkam w Żylinie i tak pozostanie, będę dojeżdżał do Bielska bo to nie jest wcale daleko - powiedział Piacek. Żylinę od Bielska-Białej dzieli niespełna 100 kilometrów. Słowaccy piłkarze w większości mieszkają w Bielsku-Białej, lecz w ciągu dwóch godzin mogą dotrzeć do swoich rodzinnych domów.
Zobacz wideo: Trener VfB Stuttgart o nowym piłkarzu Legii Warszawa
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.