Lider starał się wywiązać z roli faworyta i od pierwszych minut próbował narzuć przeciwnikowi swój styl gry. Mimo to nie potrafił przebić się przez mur defensywy Górnika Łęczna. Na dodatek gospodarze groźnie atakowali. - Wymienialiśmy podania na połowie Górnika Łęczna, ale w okolicach pola karnego było za dużo kombinacji. Powinniśmy oddawać więcej strzałów. Trener Latal mówił w przerwie, że powinniśmy strzelać albo szukać okazji po wrzutkach. Tego zabrakło - ocenia Mateusz Mak.
Po przerwie do głosu doszedł Górnik i raz gości uratowała poprzeczka. Piast Gliwice grał zbyt przewidywalnie, by zaskoczyć rywala. Najgroźniejszy strzał oddał Mak, lecz na posterunku był Dziugas Bartkus. - Górnik przeprowadzał akcje po naszych błędach. Gdybyśmy strzelili bramkę, to bardziej uwierzylibyśmy w swoje umiejętności - zauważa 24-letni piłkarz.
Dla podopiecznych Radoslava Latala remis w Łęcznej to wynik poniżej oczekiwań. Do myślenia sztabowi szkoleniowemu da zwłaszcza styl gry zespołu. Piłkarze czekają już na okazję do rehabilitacji. - Możemy mieć pretensje do siebie, ale nie zwieszamy głów. Zostało mało meczów do podziału punktów, więc z Pogonią musimy wygrać - przekonuje Mak.
Zobacz wideo: Jacek Zieliński: Brakowało nam skuteczności. Mogliśmy wygrać znacznie wyżej
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.