Korona chce powstać po bolesnej porażce. "Tak poznaje się prawdziwego sportowca"

- Każdy z nas chciałby wygrywać, ale sport ma to do siebie, że czym człowiek bardziej upada tym większą klasę pokazuje wstając - mówi trener Korony, która w sobotnie popołudnie spróbuje odczarować swój stadion.

Sebastian Najman
Sebastian Najman

- Sport ma to do siebie, a piłka nożna w szczególności, że nie można patrzeć za siebie. Koncentrujemy się na najbliższym meczu i to jest dla nas najważniejsze - powiedział Marcin Brosz. Kielczanie robią wszystko, aby wyrzucić ze swoich głów feralną porażkę z Pogonią (2:3).

- Życie pokazuje, że nie tylko my, ale i lepsze kluby wygrywały niekiedy do 88 minuty i przegrywały. Za to kochamy piłkę i dlatego jest to nieprzewidywalny sport. Z jednej strony włosy wypadają nam z głowy, a z drugiej liczymy, że kiedyś to się odwróci i to my rozstrzygniemy taki mecz na naszą korzyść - stwierdził.

W 23. kolejce Korona zmierzy się z Lechią Gdańsk. Gracze Piotra Nowaka mają za sobą efektowną inaugurację. - Lechia pokazała, że mając w składzie reprezentantów jest zespołem innym niż znaliśmy. To tylko dodatkowy plus, bo jak wygrać to właśnie teraz. Gramy z naprawdę silnym zespołem, który ma swoje ambicje. Najgorsze są takie dni jak teraz, gdy muszę tutaj stać i tłumaczyć. Dla nas po takim meczu jak w Szczecinie najlepiej byłoby teraz grać i udowodnić wszystkim, że jako zespół się rozwijamy i chcemy wygrywać dla Kielc.

Szkoleniowiec szykuje roszady w wyjściowej jedenastce. Na pewno nie zagra Bartłomiej Pawłowski - względy formalne - ale są też pewne znaki zapytania co do innych formacji. - Cabrera wykonał bardzo ciężką pracę, swoje zrobił. Jest to jedna z pozycji, którą najmocniej bierzemy pod uwagę przy zmianie. Czy jednym napastnikiem, czy dwoma - zdradził Brosz.

Jaki plan mają złocisto-krwiści na najbliższy mecz? Zagrać przez 90 minut tak, jak pierwszą połowę z Pogonią. - To jest ta Korona, do której dążymy. Dużo pracy przed nami. Wiemy, że te mecze nam uciekają, ale to jest nieuniknione w sporcie i musimy sobie dawać z tym radę.

Korona wciąż czeka na drugie zwycięstwo przed własną publicznością. Seria robi się coraz dłuższa, a co za tym idzie narasta presja. - Każdy z nas chciałby wygrywać, ale sport ma to do siebie, że czym człowiek bardziej upada tym większą klasę pokazuje wstając. Prawdziwego sportowca poznaje się w tych momentach - kończy Marcin Brosz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×