Zaledwie dwa punkty w dwóch pierwszych wiosennych kolejkach zdobyli piłkarze lidera Ekstraklasy. Nie jest to wynik, który ich satysfakcjonuje. - Drugi mecz remisujemy 0:0. Nie tak chcieliśmy rozpocząć rundę wiosenną. Niestety nie udało nam się zdobyć bramki w tych trudnych warunkach, choć nasza sytuacja nadal jest dobra. Jednak nie można usprawiedliwiać się boiskiem, bo Pogoń grała na takiej samej murawie - powiedział Mateusz Mak, pomocnik Piasta Gliwice.
Z przebiegu meczu było widać, że niebiesko-czerwoni szukali zbyt często koronkowych rozwiązań. Tymczasem aura zmuszała do prostych środków. - Na pewno zabrakło nam dokładności i decyzji o strzałach. Wydaje się, że w tych warunkach próbowaliśmy za dużo kombinować, a pogoda sprzyjała przede wszystkim uderzeniom z dystansu. Wtedy pomyłkę mógł popełnić bramkarz, bo wiadomo jaka była murawa i piłka - przyznał skrzydłowy.
O ile pierwsza połowa była bardzo słaba, o tyle po zmianie stron gliwiczanie przejęli inicjatywę. - Mieliśmy grać konsekwentnie i nie popełnić żadnego błędu w tyłach, bo wiemy, że najmniejszą pomyłkę Pogoń mogła wykorzystać. To zrealizowaliśmy, ale w ofensywie znowu nie było najlepiej - kręcił głową "Maczek".
Niebawem podopiecznych Radoslava Latala czekają pojedynki z Lechią Gdańsk i Śląskiem Wrocław. - Mam nadzieję, że w następnych spotkaniach będzie lepiej. Teraz gramy z Lechią, zaraz potem ze Śląskiem i liczymy, że wrócimy do naszej gry z rundy jesiennej - spuentował pomocnik Piastunek.
[event_poll=52903]
Zobacz wideo: Burliga: nie spodziewałem się takiego debiutu