- Nie szukałbym winnych porażki z Podbeskidziem, bo nie funkcjonowaliśmy dobrze jako całość. Zagraliśmy po prostu słabo i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Trzeba jednak powoli przestać o tym myśleć, bo przed nami spotkanie z Jagiellonią Białystok - powiedział Maciej Wilusz.
W okresie przygotowawczym poznaniacy szlifowali wariant z trzema obrońcami. Został on zastosowany pojedynku z Góralami, lecz efekty były kiepskie, bo mistrz Polski nadziewał się na kontry. - W pewnym momencie zmieniliśmy ustawienie, bo zależało nam na zdobyciu trzech punktów. Nie zadziałało to niestety tak jak powinno - przyznał stoper.
Sytuacja Kolejorza wciąż jest nie do pozazdroszczenia. Ekipa Jana Urbana zajmuje dopiero 6. miejsce, a do liderującego Piasta Gliwice traci aż 16 pkt. - Być może nie powinniśmy teraz patrzeć na tabelę, a raczej grać z meczu na mecz i podchodzić do rywalizacji z pazernością na bramki. Oglądanie się na pozycję w tabeli to niewłaściwa droga - zaznaczył Wilusz.
Gdy 27-latek wracał zimą do Lecha, jego drużyna plasowała się w środku tabeli. To spory kontrast w porównaniu do lata. Wtedy obrońca świętował w Poznaniu mistrzostwo Polski. - Nie wiem czy to był aż taki szok. Największym był początek sezonu w Kolejorzu. Wiadomo, że teraz sytuacja nie jest dobra, ale ja wciąż uważam, że Lech posiada najlepszych zawodników w Ekstraklasie i musi tylko ten potencjał wykorzystać - dodał.
Wilusz długo czekał na powrót do pierwszego składu, ale po tym jak poznaniacy stracili w Bielsku-Białej cztery gole, trudno raczej mówić, że wykorzystał szansę. - Takie występy nie są korzystne dla żadnego z nas. Od czasu do czasu to się jednak zdarza. Ważne, by wyciągnąć odpowiednie wnioski i nie rozmyślać o tym zbyt dużo. Zawsze w takich okolicznościach pojawia się złość, ale nie można po jednym meczu wpadać w skrajne nastroje - zakończył.
Zobacz wideo: Porażka Bońka. Nie będzie zmian w statucie PZPN
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.