Szymon Mierzyński: Lech milszy dla oka? Nie o taką zmianę chodziło (komentarz)

Gdy Jan Urban przyszedł do Lecha, położył niesamowity nacisk na poprawę gry obronnej. Efekty były znakomite, choć z czasem niektórzy zaczęli narzekać na styl. Wiosną emocji w meczach mistrza Polski nie brakuje, zaczyna natomiast brakować punktów.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
PAP/Jakub Kaczmarczyk / PAP/Jakub Kaczmarczyk

Kolejorz przystępował do starcia z Podbeskidziem podbudowany efektownym zwycięstwem 5:2 z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Wynik wyglądał okazale, ale każdy kto widział tamto spotkanie, widział też cały szereg błędów w obronie poznaniaków. Beniaminek najgroźniejszy był po traconych golach, a przegrał wyżej niż zasługiwał.

Przez cały tydzień poprzedzający drugą wiosenną kolejkę Jan Urban podkreślał, że pomyłki w defensywie go niepokoją i w sobotę w bolesny sposób się przekonał, że te obawy były słuszne. 1:4 z Podbeskidziem to nie porażka, to blamaż, na który mistrz Polski nie miał prawa sobie pozwolić. Jechał na stadion rozbitego przeciwnika, który u siebie w tym sezonie nie wygrał jeszcze ani jednego meczu. Inauguracyjna klęska w Gdańsku też nie dodała ekipie Roberta Podolińskiego pewności, a mimo to właśnie ona lepiej wytrzymała ciśnienie.

Lechici popełnili dokładnie taki sam błąd jak w pojedynku z Termaliką. Zaledwie dwie minuty po bramce na 1:1, gdy wydawało się, że zafundują Góralom poważne kłopoty, popełnili dziecinny błąd przy rzucie rożnym i zniweczyli cały wysiłek, który musieli włożyć w wyrównanie. Gdy tydzień temu zdobywali dwa pierwsze gole z beniaminkiem, scenariusz był łudząco podobny. Krótko po pierwszym trafieniu niecieczanie obili słupek bramki Jasmina Buricia, zaś po drugiej bramce dla Kolejorza niemal natychmiast zmniejszyli straty.

Ligową jesień Jan Urban zakończył w Lechu z bilansem siedmiu zwycięstw, dwóch remisów i jednej porażki. Bardziej symptomatyczna była jednak inna statystyka - tylko sześć straconych bramek, czyli tyle samo, ile w zaledwie dwóch meczach z wiosny!

W pewnym momencie poprzedniej rundy w Poznaniu zaczęto pytać kiedy zakończy się pierwszy etap porządków w drużynie i zacznie ona grać bardziej atrakcyjny futbol. Wreszcie w połowie stycznia - tuż po rozpoczęciu okresu przygotowawczego - trener zapowiedział taką zmianę, podkreślając, że wcześniej nie miał ku temu możliwości. Efekt? W dwóch tegorocznych spotkaniach z udziałem Kolejorza padło dwanaście goli, tyle że aż połowa z nich to stracone. Dziś gdyby Urban mógł wrócić do końcówki poprzedniej rundy, to pewnie chętnie wysłuchałby narzekań na mało atrakcyjny futbol, po czym zbyłby je uśmiechem i pracował dalej nad zdobywaniem punktów. Ani jemu bowiem, ani wszystkim innym osobom związanym z mistrzem Polski o taką zmianę nie chodziło.

Szymon Mierzyński

Zobacz wideo: Burliga: nie spodziewałem się takiego debiutu
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×