Marek Wawrzynowski: Rafał Wolski i Wisła potrzebują się nawzajem (felieton)

Rafał Wolski był największym talentem polskiego futbolu w ostatnich latach. Ale nie zrobił nawet części kariery, która była mu pisana. Wisła Kraków, która desperacko potrzebuje wzmocnień, jest jego ostatnią deską ratunku.

Jeśli Rafał Wolski nie sprawdzi się w Wiśle Kraków, w wakacje o jego karierze będziemy mówili w czasie przeszłym. Iluż było znakomitych polskich królów dryblingu, którzy gdzieś zaginęli w najlepszym momencie swojej kariery. Choćby Sebastian Mila, który w Dyskobolii grał fantastycznie, by potem kompletnie się pogubić i odzyskać formę już po trzydziestce. Albo Mateusz Cetnarski, który gra dziś jak naturalny kandydat do kadry, a o swoje niepowodzenia obwinia kontuzję. Do listy zmarnowanych talentów dorzuciłbym jeszcze Szymona Pawłowskiego, który ma pokrętło w nodze, ale nigdy nie miał wystarczająco woli walki, żeby wejść poziom wyżej. I oczywiście Łukasz Madej, który miał być jednym z cudownych dzieci polskiej piłki, ale obudził się jako 30-latek i zorientował że od dekady nie jest już talentem.

Madej z czasem dojrzał do autorefleksji. Jest to prosta prawda z życia piłkarza, więc pozwolę ją sobie przypomnieć: "Człowiek mądrzeje z wiekiem. Wcześniej, jako 20-latek myślisz sobie, że pozjadałeś wszystkie rozumy. Jesteś butny, pewny siebie, nie słuchasz. Potrzeba kogoś mądrego, kto potrafi dotrzeć do twojego wnętrza (...) Chciałbym mieć 23 lata, dzisiejszy rozum, nie być butny i pyskaty. Nie być "co to nie ja". Trener podkreślał zawsze, że należy nadrobić stracony czas."

Trener na którego trafił Madej to Adam Nawałka. Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia, nie każdy spotyka na swojej drodze kogoś, komu może bezgranicznie zaufać.

Rafał Wolski miał szczęście i pecha jednocześnie, że los obdarzył go wielkim talentem.

Szczęście, bo na starcie umiał więcej niż inni. Pecha, bo... umiał więcej niż inni. Kiedyś wytłumaczył mi to znajomy trener młodzieży, pracujący z dziećmi w Anglii. Mówił, że dość często trenerzy podejmują pozornie niezrozumiałe decyzje i odstawiają od składu najlepszego piłkarza. Robią to, gdy widzą, że ten się nie rozwija. Ten kto ma na przykład świetną prawą nogę i prosty zwód, na który nabiera każdego obrońcę, nie uczy się nowych rzeczy, bo nie chce zrezygnować ze swojej przewagi. Nie będzie więc testował lewej nogi ani nowych zwodów, skoro ten który ma jest skuteczny. Ale przewaga z czasem zniknie.

To jest chyba przypadek Wolskiego. W Warszawie dostał wiele. Zbyt wiele. Jego bramkę z Lechią Gdańsk można oglądać do znudzenia. Jego zwody z PSV Eindhoven pokazywały, że mamy do czynienia z przyszłą wielką gwiazdą futbolu. Filmiki z najlepszymi akcjami można oglądać do znudzenia.

Nic dziwnego, że zawodnikiem zachwycili się skauci ACF Fiorentiny. Tyle tylko, że piłkarz nie mógł się we Florencji przebić, bo na południu nie narzekają na piłkarzy ze świetna techniką. To za mało. Musisz mieć i technikę i przygotowanie fizyczne i szybkość. U nas wystarczy rozwinąć jeden z tych elementów, by funkcjonować na dobrym poziomie.

Jeden ze znajomych Wolskiego stwierdził, że "Rafał ma problem, bo uważa, że jemu się należy. To dlatego, że w Warszawie miał status gwiazdki". We Florencji uznali, że mu się nie należy. Z kolei w KV Mechelen byli nim zachwyceni. Kiedy rozmawialiśmy z trenerem Aleksandrem Jankoviciem, był zachwycony. - To zawsze duże wyzwanie dla trenera mieć zawodnika z taką techniką jak Rafał.

Janković patrząc na piłkarza był przekonany, że zdoła go wykorzystać. Ale też zaznaczył, że liga belgijska to nie liga holenderska. Tu potrzebne jest dobre przygotowanie fizyczne.

Wolski nie potrafił się przełamać i pozytywne wspomnienia z jego belgijskiego epizodu można ograniczyć do jednego udanego meczu z Cercle Brugge. Być może to ten sam casus co w przypadku Vladimira Volkova, dla którego z powodu przygotowania fizycznego pobyt w Belgii zakończył klęską.

Niestety na temat Wolskiego dochodziły też bardziej niepokojące informacje. Nie jest jakąś wielką tajemnicą, że zawodnik swoje niepowodzenia zapijał alkoholem. Jako, że jestem wielkim fanem jego talentu, cieszę się, że wszedł do zespołu Tadeusza Pawłowskiego. To facet, który wie jak postępować z ludźmi. Chce odbudować Wolskiego tak jak odbudował Milę. A to co zrobił z Milą to był prawdziwy cud. Sebastian u Pawłowskiemu stał się pełnoprawnym reprezentantem i jednym z architektów naszego awansu na Euro 2016.

Ale Mila miał już swoje lata i pewnych granic nie przeskoczy. Wolski ma dziś 23 lata i jeszcze sporo czasu na powrót do poważnego futbolu. Ale nie jest tak, że Pawłowski powie mu "zrób to" i tak się stanie. Nauczyciel, choćby najlepszy, potrzebuje pojętnego ucznia. I skłonnego do autoanalizy.

W takich sytuacjach często przypomina mi się fantastyczny fragment wywiadu Leo Beenhakkera dla magazynu "Voetbal International". Holender wspominał czas po swoim zwolnieniu z Go Ahead Eagles Deventer:

"Kilka lat później zdałem sobie sprawę z tego, że czasem byłem bardzo niepewny siebie. Używałem swojej arogancji, by ukryć swą niepewność. Ale wtedy mój świat się zawalił. Całkowicie się pogubiłem. Nie miałem odwagi by wyjść na zewnątrz, bo po prostu bardzo się wstydziłem. Później człowiek się otrząsa i zdaje sobie sprawę, że popełnił kluczowe błędy. Wtedy po raz pierwszy zacząłem dokonywać analiz swojego zachowania i doszedłem do wniosku, że jestem wielkim palantem"

Polecam go często ludziom, którzy zamykają się w twierdzy i szukają zewnętrznych usprawiedliwień dla swoich niepowodzeń.

Dla Wolskiego Wisła to szansa. Ale Wolski jest też szansą dla Wisły. To może być świetna symbioza. Pytanie "Gdzie będzie grał, po co on Wiśle", jest moim zdaniem nieuzasadnione o ile nie naiwne. Dobry piłkarz zawsze się przyda. A bardzo dobry tym bardziej. Zwłaszcza w środku pola. Przecież Bill Shankly powiedział, że dobry trener musi umieć zmienić system dla zawodników, których posiada. Z kolei Bert Van Marwijk w 2010 roku powiedział, że "system jest ważny, ale ważniejsza filozofia gry". Czyli ustawienie jest tak naprawdę umowne, jeśli masz wykonawców.

A Wolski, który jednym ruchem ciała jest w stanie zgubić przeciwnika i w sekundę zrobić przewagę, ma możliwości, by być największą gwiazdą tej ligi. Czy to jako "ósemka" czy jako "dziesiątka". Bez znaczenia. Wisła, w sytuacji, w której się znalazła, nie może pozwolić sobie na wybrzydzanie.

Marek Wawrzynowski

Zobacz więcej tekstów Marka Wawrzynowskiego -> 

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: ostre wejście Teveza

Źródło artykułu: