Wisła straci na Radosławie Cierzniaku setki tysięcy złotych

Wisła mogła zarobić na transferze Radosława Cierzniaka nawet pół miliona złotych. Teraz, po przegranym procesie, klub z Krakowa może płacić bramkarzowi pensję do końca czerwca. Wszystko zależy od piłkarza i Legii.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski

W środę popołudniu Radosław Cierzniak wygrał z Wisłą Kraków sprawę o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Izba ds. Rozwiązywania Sporów Piłkarskich przyznała bramkarzowi rację, że został bezpodstawnie przesunięty do zespołu rezerw.

Wisła starała się odroczyć termin sprawy ze względu na zwolnienie lekarskie trenera Tadeusza Pawłowskiego. Argumenty klubu nie były poważne.

"Cierzniak został przesunięty do rezerw ze względów sportowych na wniosek Tadeusza Pawłowskiego. Powodem była drastyczna obniżka formy sportowej, ale także psychicznej. Zawodnik był rozkojarzony ze względu na prowadzenie negocjacji z Legią. Większość czasu spędzał rozmawiając przez telefon. Nie mógł przez to skupić się na wykonywaniu obowiązków."

Prawnikowi z kancelarii "Masiota i Wspólnicy", Janowi Łukomskiemu, udało się podważyć wnioski Wisły. Przygotował materiały prasowe z ostatnich tygodni, w których trener Pawłowski zapewniał, że Cierzniak znajduje się w bardzo dobrej formie i jego pozycja pierwszego bramkarza w Wiśle jest niekwestionowana. Ponadto Izba wzięła pod uwagę fakt, że Cierzniak zalicza się do najlepszych bramkarzy ekstraklasy, a klub przed obozem przygotowawczym chciał przedłużyć z nim umowę.

- Wisła nie była w stanie udowodnić, że pan Radosław został przesunięty do rezerw z przyczyn sportowych - mówi nam prawnik bramkarza, Jan Łukomski. - Klub tłumaczył jedynie, że wypowiedzi trenera nie były autoryzowane - dodaje.

Pawłowski nie przyjechał

Pełnomocnicy "Białej Gwiazdy" utrzymywali, że klub umożliwił Cierzniakowi powrót do formy rozgrywaniem meczów sparingowych w drugiej drużynie.

- Wykazaliśmy, że pan Radosław nie miał w rezerwach warunków i możliwości rozwoju sportowego - opowiada Łukomski. Nie było to trudne. W ostatnim miesiącu druga drużyna rozegrała pięć spotkań kontrolnych. Cierzniak w żadnym z nich nie znalazł się nawet w meczowej osiemnastce.

Kolejnym strategicznym błędem Wisły było wysłanie na zwolnienie lekarskie Tadeusza Pawłowskiego. Przez to były trener zespołu nie stawił się w środę w siedzibie PZPN.

- Trener miał potwierdzić podczas rozprawy, że odesłał zawodnika do rezerw ze względu na drastyczny spadek formy. Na posiedzeniu się nie stawił, dlatego Izba pominęła wniosek o dowód jego zeznań - kontynuuje prawnik.

Izba zauważyła, że zwolnienie lekarskie nie uniemożliwia mu fizycznej obecności.

Pawłowski pojawił się na pierwszym procesie półtora tygodnia wcześniej. Klub jednak nagle wycofał trenera z rozprawy. Powód: miał stawić się na treningu Wisły. Problem w tym, że tego dnia zajęcia zaplanowane były na godzinę 10. Pawłowski pociąg z Warszawy do Krakowa miał po godzinie 13. Jak się później okazało, trening tego dnia ostatecznie w ogóle się nie odbył.

500 tysięcy od Legii

Pazerny dwa razy traci - do Wisły to określenie pasuje idealnie. Legia była zdeterminowana, by sprowadzić Cierzniaka jeszcze zimą. Bardzo zależało na tym Stanisławowi Czerczesowi, który bał się, że Cierzniak spędzi kolejne miesiące w rezerwach klubu. Dlatego prezesi Legii robili, co mogli. Złożyli oficjalną ofertę wykupienia bramkarza za 500 tysięcy złotych (początkowo kluby ustaliły kwotę 200 tys. zł). Szefowie Wisły nawet nie odpowiedzieli na tego maila. Nie dość, że w Krakowie nic na bramkarzu nie zarobili, to mogą jeszcze stracić.

- Formalnie zawodnik może wystąpić o odszkodowanie do swojego byłego już klubu, w wysokości wynagrodzenia należnego do końca obowiązywania kontraktu (w tym przypadku do końca czerwca - red.). Oczywiście pod warunkiem, że wynagrodzenie w nowym klubie będzie niższe niż w poprzednim - tłumaczy Łukowski.

Wygrana Cierzniaka jest precedensem. Wcześniej w podobnych przypadkach żaden piłkarz nie wygrał w Polsce z klubem, dowodząc swoich praw przed Izbą ds. Rozwiązywania Sporów Piłkarskich.

- Dlatego podpisałem kontrakt z Wisłą tylko na dwanaście miesięcy, ponieważ nie był on dla mnie satysfakcjonujący finansowo. Od listopada 2015 roku trwały negocjacje w sprawie przedłużenia umowy, ale klub zaproponował mi gorsze warunki, niż miałem dotychczas. W połowie grudnia moi przedstawiciele poinformowali Wisłę, że nie przedłużę z nią umowy. Nastąpiło to kilka tygodni przed podpisaniem kontraktu z Legią - tłumaczy sprawę ze swojej perspektywy Cierzniak.

- Do rezerw zesłano mnie bezprawnie. W Wiśle czułem się szczęśliwy. To świetny i wielki klub. Wcześniej miałem nadzieję, że będę tam grał do zakończenia kontraktu. Uważam, że zachowałem się fair. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Od początku postępowałem uczciwie względem wszystkich: ludzi w klubie i fanów - dodaje bramkarz.

Cierzniak wolnym zawodnikiem

Wiśle przysługuje odwołanie od decyzji Izby, ale nie zmieni to sytuacji Cierzniaka.

- Izba postanowiła nadać orzeczeniu rygor natychmiastowej wykonalności. Wisła naruszyła warunki kontraktu. Ze względu na dobro zawodnika, Izba zdecydowała się rozwiązać umowę z winy klubu - kończy Łukomski.

Cierzniak jest wolnym zawodnikiem. Nowy kontrakt z Legią (w styczniu podpisał umowę wchodzącą w życie 1 lipca br.) może podpisać choćby dziś.

Mateusz Skwierawski

Zobacz wideo: Rozpoczęła się piłkarska wojna
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×