Michał Mak: Drużyny przyjeżdżające do Gdańska muszą czuć przed nami respekt

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lechia Gdańsk co prawda wciąż znajduje się w dolnej ósemce, jednak kibice tego klubu nie mogą mieć zarzutu do gry u siebie. W niedzielę gdańszczanie mogą przedłużyć serię domowych zwycięstw do pięciu, a mocnym punktem zespołu jest Michał Mak.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Mieliście szybko wskoczyć do ósemki, ale wciąż znajdujecie się poza nią. Dlaczego?

Michał Mak: Nasza pozycja nie jest najlepsza. Mam nadzieję, że zmieni się ona po najbliższym meczu z Jagiellonią Białystok.

W tym roku prezentujecie mocną sinusoidę. Teraz jednak gracie u siebie, a w Gdańsku wygrywacie. Czy możecie do tego meczu podchodzić z podniesionymi głowami?

- Myślę, że nie. Przegraliśmy ostatni mecz i musimy z pokorą podchodzić do każdego przeciwnika. Chcemy się solidnie przygotować i wykonać pracę, aby wygrać. Nie możemy mieć podniesionych głów, bo ostatnio przegraliśmy.

Patrząc na liczbę podań, które wymieniacie wy i rywale, wasza przewaga jest miażdżąca. Z czego to wynika? Czy tak w ogóle można w Polsce seryjnie wygrywać?

- Posiadanie piłki to na pewno pozytywna rzecz, bo dominujemy nad rywalami. W ostatnim meczu nie przełożyło się to jednak na bramki, a to jest najważniejsze. Ta sytuacja nas podłamała. Wydaje mi się, że musimy oddawać więcej strzałów z daleka. Tego nam zabrakło w ostatnim meczu.

Czy grając w taki sposób jakość murawy jest dla was szczególnie ważna?

- Każdy piłkarz chce grać na jak najlepszej murawie. Ta z którą mieliśmy do czynienia w Lubinie była bardzo dobrze przygotowana i nie mogliśmy na nią narzekać. W Gdańsku też jest ona niezła. Będzie nam sprzyjała, byśmy mogli wymieniać podania i grać dokładniej. Takie mecze u siebie musimy wygrywać.

W zespole z Białegostoku jest były trener Lechii i kilku zawodników, którzy grali w Gdańsku. Czy z twojego doświadczenia będą oni podwójnie gryźli murawę?

- Z pewnością będą chcieli o sobie przypomnieć. To dla nich dodatkowy impuls, żeby się pokazać byłemu zespołowi. To my musimy się na sobie skupić i nie patrzeć kto grał w Lechii, a gra w Jagiellonii. Musimy mieć swój pomysł na mecz i narzucić swój styl gry.

Michał Mak przed tygodniem strzelił gola Piastowi Gliwice. Czy powtórzy ten wyczyn w niedzielę?
Michał Mak przed tygodniem strzelił gola Piastowi Gliwice. Czy powtórzy ten wyczyn w niedzielę?

Jakiego spotkania spodziewasz się w niedzielę?

- Przede wszystkim nie powinniśmy patrzeć na rywala. Znamy swoją wartość, wiemy jakich mamy zawodników. Każda drużyna która do nas przyjeżdża musi czuć przed nami respekt, bo jak zagramy na naszym poziomie, punkty zostaną w Gdańsku.

Ty sam po drobnym urazie pod koniec okresu przygotowawczego musiałeś mocno walczyć, by wrócić do pierwszego składu Lechii. Jak na to reagujesz, gdy zaczynasz mecz na ławce?

- Na pewno każdy zawodnik lepiej się czuje, gdy wychodzi w pierwszym składzie. Ja też myślę podobnie. Wtedy jest pewność siebie i nie ukrywam, że chciałbym zaczynać mecze w pierwszej jedenastce. To decyzja trenera, a ja zrobię wszystko, żeby się w niej utrzymać i dawać Lechii jak najwięcej.

Jak czuje się zawodnik w momencie, w którym do klubu przychodzi zawodnik potrafiący grać na jego pozycji? Czy to oznaka braku zaufania, czy dodatkowy motywator?

- Zdajemy sobie sprawę, że w naszym zespole na każdej pozycji gra 2-3 bardzo dobrych zawodników. To jest normalne i każdy z nas musi to zaakceptować. Konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Czując oddech naciskającego zawodnika można się stać lepszym piłkarzem. Ja na to nie narzekam. Wiem, że mam 2-3 dobrych rywali i każdy z nas walczy o to, by być w wyjściowej jedenastce.

Podczas ostatniego meczu w Gdańsku strzeliłeś gola. Podtrzymasz passę?

- Bardzo bym tego chciał, tak jak wszyscy koledzy z drużyny. Mam nadzieję, że to się nam uda.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Odważne zagranie Szczęsnego. Zobacz trik Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu:
Czy Michał Mak jest mocnym punktem Lechii Gdańsk?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)