Adam Duda: Lechię Gdańsk stać na europejskie puchary

24-letni Adam Duda większość swojej kariery spędził w Gdańsku. Obecnie rosły napastnik robi wszystko, aby szybko wrócić do ekstraklasy.

Kibice ekstraklasy Adama Dudę kojarzą z występów w Lechii Gdańsk, której jest wychowankiem. Po kilku dobrych występach wydawało się, iż rosły napastnik na dłużej zadomowi się na tym szczeblu rozgrywek. Kilkanaście miesięcy później, po nieudanej przygodzie w Widzewie Łódź, kariera 24-letniego zawodnika mocno jednak wyhamowała. Strzałem w dziesiątkę okazało się dla niego podpisanie kontraktu z I-ligową Pogonią Siedlce, w której wrócił na właściwe tory.

WP SportoweFakty: Jesteś wychowankiem Lechii Gdańsk. Rozumiem, iż duży sentyment do klubu pozostał?

Adam Duda: Na pewno tak. Od tego nie ucieknę i nawet nie chcę tego robić. Urodziłem się w Gdańsku, tam również mieszka moja rodzina. W Lechii przeszedłem przez wszystkie grupy juniorskie, zadebiutowałem również w pierwszej drużynie. Jako młody chłopak chodziłem z szalikiem na stadion, więc sentyment na pewno jest ogromny. Moja krew jest biało-zielona i grając w innych drużynach, cały czas śledzę poczynania Lechii. Mam kontakt z kilkoma osobami z klubu, także jestem na bieżąco.

A jaki mecz w barwach Lechii utkwił ci najbardziej w pamięci?

- Myślę, że są dwa takie mecze. Na pewno pojedynek przeciwko Koronie Kielce, w którym strzeliłem swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie. Było to moim ogromnym marzeniem, zadebiutować na stadionie w Gdańsku, podbiec do kibiców Lechii i cieszyć się razem z nimi. Drugi pamiętny mecz, to było starcie Lechii z Ruchem, w którym w 89 minucie przegrywaliśmy jeszcze 2:4. Chwilę później bramkę zdobył Grzesiek Rasiak, a w 94 minucie doprowadziłem do remisu. Była to bramka, która dała nam punkt.

Tak naprawdę każdy mecz w trykocie Lechii był dla mnie wyjątkowy. Te dwa spotkania wspominam jednak najlepiej.

Trener Piotr Nowak jest w stanie poprowadzić Lechię do europejskich pucharów? U siebie biało-zieloni prezentują się bardzo dobrze. Gorzej jest natomiast w meczach na wyjeździe.

- Dokładnie tak. U siebie Lechia potrafi zdobywać efektowne bramki, a na wyjazdach pojawiają się mecze, w których tracą wiele goli. Uważam, że nowy trener wniósł wiele pozytywnego do zespołu. Widać, że stworzyła się drużyna i panuje tam dobra atmosfera. Myślę, że zespół ma potencjał, aby nawet w tym sezonie powalczyć o europejskie puchary. Są obecnie w pierwszej ósemce, a po podziale punktów, strata będzie niewielka.

Adam Duda jest wychowankiem Lechii Gdańsk
Adam Duda jest wychowankiem Lechii Gdańsk

Kończąc temat zespołu z Gdańska, twoim priorytetem bądź marzeniem jest ponownie zagrać w trykocie Lechii?

- Na pewno tak. Mocno trenuję, aby się odbudować. W każdym dniu pracuję na to, aby zagrać jeszcze w ekstraklasie. Wiem, że stać mnie na to. A jeśli byłoby to w barwach Lechii, to spełniłoby się moje kolejne marzenie.

Od kilkunastu miesięcy występujesz w I lidze. Jest duża różnica między tym poziomem rozgrywek a ekstraklasą?

- Myślę, że jest duża. Pierwsza liga jest trochę inna od ekstraklasy i nie chciałbym tego porównywać. Na zapleczu też występuje wielu dobrych zawodników, którzy grali kiedyś w ekstraklasie. Wiadomo jednak, że cała infrastruktura: stadiony czy boiska są trochę gorsze. Wiele drużyn gra w I lidze bardzo siłowo i defensywnie. Często o losach meczu decydują stałe fragmenty gry. Moim zdaniem w tych rozgrywkach gra się nawet trudniej niż w ekstraklasie.

Porozmawiajmy teraz o Pogoni Siedlce. Spodziewałeś się kilka miesięcy temu, iż twój pobyt w Siedlcach będzie aż tak udany? W rundzie jesiennej strzeliłeś siedem bramek.

- Bardzo mi zależało, aby pozostać w I lidze. Myślę, że to nie był przypadek, że strzelałem bramki w ekstraklasie, zagrałem tam kilka meczów na dobrym poziomie. Przed przyjściem do Pogoni, indywidualnie przygotowywałem się już od lutego. Bardzo pomógł mi Michał Garnys czy Michał Adamczewski. Poświęciłem bardzo dużo wolnego czasu, aby być przygotowanym w 100 procentach.

Fajnie, że trener Sasal i Pogoń Siedlce zdecydowali się mi zaufać. Myślę, że odwdzięczyłem się im dobrą grą. Wielu obserwatorów już przed sezonem skreślało Pogoń. Twierdzili, że jesteśmy głównym kandydatem do spadku z I ligi. Życie pokazało jednak co innego. Zajmujemy miejsce nad strefą spadkową i cały czas walczymy, aby poprawić swój wynik.
[nextpage]A bolały was właśnie takie opinie, że będziecie w tym sezonie chłopcami do bicia?

- Trochę tak. Myślę, że dla wielu z nas podziałało to jednak mobilizująco. Chcieliśmy pokazać tym osobom, że nie mają racji i jesteśmy dobrymi zawodnikami. Była to dodatkowa motywacja, aby pokazać, że nie będziemy właśnie chłopcami do bicia.

[b]

W przerwie zimowej do Siedlec trafił między innymi napastnik Daniel Gołębiewski. Czy rywalizacja może wyjść wam na dobre?[/b]

- Na pewno tak. Przychodząc do Pogoni spodziewałem się, że będzie rywalizacja. Nie ukrywam, że jestem dobrze przygotowany do sezonu. Cały czas dbam o siebie, dobrze się odżywiam i wysypiam. Każdego dnia jestem gotowy do pracy. W rundzie jesiennej udało mi się wywalczyć miejsce w drużynie i zdobywać bramki. Mam nadzieję, że w kolejnych miesiącach będzie podobnie. Daniel na pewno jest dobrym zawodnikiem. Grał w ekstraklasie, w której strzelił sporo bramek. Widać, że jest profesjonalistą i tanio skóry nie sprzeda. Zapowiada się ciekawa rywalizacja. Kto wie, być może w kolejnych meczach będziemy występować razem na boisku.

Skupmy się na ostatnim meczu z Zawiszą Bydgoszcz. Mieliście spory niedosyt po tym spotkaniu?

- Zgadza się. Z przebiegu gry Zawisza był co prawda stroną dominującą, ale pamiętajmy, że oni celują w awans do ekstraklasy, a naszym celem jest utrzymanie w I lidze. Widać było jednak, że w naszej drużynie jest potencjał. Zagraliśmy dobry mecz, na dodatek należał nam się rzut karny. Bardzo szkoda, że nie udało się wywieźć punktu.

W 89. minucie mieliście znakomitą okazję, aby doprowadzić do remisu. Bardzo żałujecie tej sytuacji?

- Dokładnie, gdybyśmy zdołali wyrównać, to odbiór tego meczu byłby zupełnie inny. Z jednej strony bardzo szkoda tej sytuacji, z drugiej natomiast fajnie, że potrafimy wypracować sobie dogodne okazje. Na pewno jednak pozostał jakiś niedosyt. Takie jest życie.

Adam Duda jest mocnym punktem Pogoni Siedlce (foto: Maciej Sztajnert)
Adam Duda jest mocnym punktem Pogoni Siedlce (foto: Maciej Sztajnert)

W sobotę w Siedlcach, po wielu miesiącach przerwy kibice Pogoni zobaczą w akcji swoich pupili. Będziecie wtedy bardziej zmobilizowani niż zwykle?

- Staramy się w każdym meczu dawać z siebie wszystko i pokazać się z dobrej strony. Gramy między innymi dla siebie, aby dalej się rozwijać i odnosić sukcesy. Wiadomo jednak, że gdy wyjdziemy na rozgrzewkę i zobaczymy pełny stadion, to dodatkowy dreszczyk emocji na pewno się pojawi. Myślę, że kibice dodadzą nam skrzydeł i będzie nam się grało łatwiej.

Jakie masz wspomnienia z gry na stadionie w Siedlcach?

- Zagrałem kiedyś w Siedlcach w barwach Widzewa. Pamiętam, że byłem pozytywnie zaskoczony, gdyż nie sądziłem, że w Pogoni jest taki popyt na piłkę nożną. Cały stadion mocno dopingował swój zespół, trybuny żyły spotkaniem. Widać, że klub ma duży potencjał, aby ciągle się rozwijać.

Rywalem biało-niebieskich będzie w sobotę Wisła Płock. Jesteście w stanie pokusić się o niespodziankę?

- Pewnie, że tak. Pierwsza liga rządzi się własnymi prawami, każdy może praktycznie wygrać z każdym. Nie ma tutaj zdecydowanego faworyta. Runda jesienna najdobitniej pokazała, że jesteśmy w stanie wygrać z Wisłą Płock czy GKS-em Katowice, a z drugiej strony przegrać z teoretycznie słabszym rywalem. W każdym meczu walczymy o trzy punkty, i mam nadzieję, że w sobotę zostaną one w Siedlcach.

Rozmawiał Jakub Artych

Źródło artykułu: