WP SportoweFakty: Czy piłkarz tak zasłużony dla Lecha musi martwić się o bilet na spotkanie?
Piotr Reiss: - Nie, nie. Jeszcze nie…
A o sam wynik też jest pan spokojny?
- Zawsze takie mecze elektryzują piłkarski Poznań i Wielkopolskę. Mam nadzieję, że piłkarze zdają sobie sprawę, jakiej wagi jest to spotkanie dla kibiców. Myślę, że spokojnie sobie z tą presją poradzą i zagrają dobrze.
Lech na wiosnę dwa mecze przegrał, pięć wygrał. Zespół zdążył pokazać już wiele twarzy. Czego można spodziewać się w sobotę?
- Przede wszystkim dobrej gry. W taki dzień nikogo nie trzeba mobilizować. Myślę, że Lech nie zagra chimerycznie. Nie bojaźliwie, a skutecznie. Szanse na mistrzostwo Polski są coraz mniejsze, ale takie starcie wypada wygrać dla kibiców.
Pan jeszcze wierzy w obronę tytułu?
- Futbol ma to do siebie, że jest nieobliczalny. Wiem, że zespół jest w bardzo trudnej sytuacji, ale jak mówił Kazimierz Górski "dopóki piłka w grze". Żeby jednak dalej snuć takie plany, z Legią nie można myśleć o innym wyniku niż zwycięstwo.
Gdyby chodziło o samo zaangażowanie, kibice mogliby się martwić mniej. Mistrzów jednak trapią liczne kontuzje.
- Lech nie posiada złej kadry. Szkoda, że wypadł Szymon Pawłowski, bo był w doskonałej formie, nie wiadomo co z Łukaszem Trałką. Ale on takiego meczu nie odpuści. Ci, którzy dostaną szansę, muszą się pokazać, a lepszej szansy, niż mecz z Legią nie będzie.
Ta liczba kontuzji i sytuacja wokół zespołu przypomina panu jakiś mecz z Legią z przeszłości? W czasach, kiedy jeszcze reprezentował Lecha?
- Nie, a od pewnego czasu martwią mnie wszystkie kontuzje. Patrząc trzy lata wstecz, Lech nie potrafi dograć sezonu bez żadnego poważnego urazu. To mnie nurtuje i dziwi. Rozumiem, że nowoczesny futbol jest coraz bardziej fizyczny, ale plaga kontuzji w każdym sezonie daje do myślenia. Będąc zawodnikiem nie przypominam sobie takich przypadków.
Na czym kibice Lecha powinni opierać swój optymizm?
[b]
- [/b] Przede wszystkim na zespołowości. Lech zawsze był takim klubem, w którym nie było gwiazd. Zespół cechował się doskonałą atmosferą w szatni...
…kiedyś był Piotr Reiss…
- Ale za gwiazdę się nie uważam. Za taką można uznać Roberta Lewandowskiego, ale nie mnie. Zawsze dbałem o to, jako lider zespołu, żeby przede wszystkim atmosfera była jak najlepsza. Tylko to może doprowadzić do wyniku. W sobotę kibice Lecha mogą liczyć, że zobaczą zespół, który od początku będzie świadomy tego, co chce osiągnąć. Agresywny i zdeterminowany.
Poprzednie mecze między tymi drużynami znacznie lepiej układały się dla poznaniaków. To będzie miało jakiś wpływ w sobotę?
- Lechici przyzwyczaili kibiców, że potrafią grać z Legią. Ostatnie spotkania pokazały, że może wygrywać i to w całkiem dobrym stylu. Mam nadzieję, że ta passa zostanie podtrzymana.
Rozmawiał Miłosz Marek