Łęczyńska drużyna w meczu z KGHM Zagłębiem Lubin pozwoliła rywalowi rozwinąć skrzydła i skupiła się na kontratakach. Gospodarze kilka razy zagrozili przeciwnikowi, lecz nie były to stuprocentowe sytuacje. - Nasza gra była fatalna w pierwszej połowie pod względem ofensywnym. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce. W drugiej odsłonie wyglądało to nieco lepiej, ale to za mało – zauważa Jurij Szatałow.
W końcówce pierwszej połowy Dziugas Bartkus musiał sięgnąć do siatki po strzale Krzysztofa Piątka. Tuż po zmianie stron Miedziowi zadali kolejny cios i nie dali wydrzeć sobie zwycięstwa. Górnik Łęczna starał się odrobić straty, ale nie zdobył nawet kontaktowej bramki. - Popełniliśmy parę błędów indywidualnych w obronie, które przeciwnik wykorzystał. Z naszej strony ataki były za bardzo chaotyczne - ocenia trener Górnika.
Gospodarze na tle wyżej notowanego rywala wypadli blado. Przed decydującą częścią sezonu forma łęczyńskiej drużyny pozostawia wiele do życzenia, więc sztab szkoleniowy ma o czym myśleć. - Chyba chcemy powtórzyć scenariusz, jak w tamtym roku. Znowu buksujemy w tym samym miejscu i nie możemy wygrać meczu. Musimy się przygotować, by walczyć o utrzymanie do ostatniego spotkania - przyznaje Szatałow.
Zobacz wideo: Michał Pazdan: Jesteśmy zadowoleni nie tylko z wyniku
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.