Mike Ashley zdecydował się na zakup angielskiego klubu w 2007 roku za 134,4 miliona funtów. Po dwukrotnej próbie sprzedaży drużyny poddał się i zrezygnował z odzyskania swoich pieniędzy. Jak możemy przeczytać w angielskich mediach, Ashley przyznał, że żałuje całej inwestycji.
- Czy żałuję "wejścia w futbol"? Moja odpowiedź brzmi "tak" - wyznał. - Czerpałem mnóstwo przyjemności z tego sportu, chciałem pomóc Newcastle, chciałem ulepszyć tę drużynę. Niestety nie wygląda na to, żeby mój plan się powiódł - podsumował biznesmen.
Ashley został także zapytany, czy zatrzyma klub, kiedy ten zostanie zdegradowany i wypchnięty z Premier League.
- Nie mam wyjścia. Jestem związany z Newcastle jak z własną żoną. Ja mam ich, oni mają mnie. Tak to wygląda - odpowiedział.
Właściciel Sports Direct, który zwolnił Steve'a McClarena i zatrudnił na jego miejsce Rafaela Beniteza ma nadzieję, że ten ruch pozwoli klubowi w utrzymaniu się w Premier League.
- Mamy właściwego człowieka na właściwym miejscu - powiedział stanowczo. - Jeśli jest szansa na utrzymanie, to miejmy nadzieję, że Rafa ją wykorzysta - podsumował Anglik.
"Sroki" znajdują się obecnie na przedostatniej pozycji w tabeli z 25 punktami na koncie. To z pewnością rozczarowujący wynik dla osoby, która w ostatnim sezonie wydała na nowych zawodników 82 miliony funtów.
- To jest rozczarowujące, bo chciałbym, żeby moi zawodnicy wygrywali - przyznał Ashley.
Kolejny mecz Newcastle United odbędzie się z Norwich City 2 kwietnia.