Jerzy Dudek: Real za bardzo uzależnił się od Ronaldo

Jerzy Dudek w rozmowie z WP SportoweFakty opowiada o sobotnim meczu Barcelony z Realem Madryt, uzależnieniu "Królewskich" od Cristiano Ronaldo, wyższości Roberta Lewandowskiego nad Karimem Benzemą i które El Clasico najbardziej zapadł mu w pamięci.

WP SportoweFakty: Jaki wynik El Clasico pan typuje?

Jerzy Dudek: Po zaciętym meczu będzie 2:2.

Optymistycznie. Zdecydowanym faworytem jest Barcelona.

- To prawda. Uczciwie trzeba przyznać, że w ostatnim okresie Barcelona dominuje. Bramkowy remis na Camp Nou byłby dobry dla Realu, podbudował drużynę przed końcówką sezonu. "Królewskich" na to stać, bo El Clasico rządzi się swoimi prawami i chociaż to banalne stwierdzenie, jest prawdziwe.

To będzie debiut Zinedine Zidane’a w El Clasico w roli trenera. Kiedy pan grał w Realu, zdążył pan go poznać. To odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu?

- Kiedy byłem w Realu, "Zizou" był doradcą Florentino Pereza, a w moim ostatnim sezonie był wręcz drugim asystentem Jose Mourinho. To facet, który ma charakter i przez to, co osiągnął na boisku, ma ogromny szacunek u piłkarzy. Często się zdarza, że wielki zawodnik, który później zostaje trenerem, nie ma takiej determinacji, jaką miał na boisku, ale na pewno nie dotyczy to Zidane’a. On jest facetem, który jeśli nie wygra, to po prostu może komuś przywalić. "Zizou" jest bardzo emocjonalny.

Sobotnie El Clasico będzie wyjątkowe z jeszcze jednego względu. To pierwszy mecz Barcelony po śmierci jej legendy, Johana Cruyffa. Przez wiele lat grał pan w Feyenoordzie Rotterdam i z bliska obserwował, ile dla Holendrów znaczy nazwisko Cruyff. Jak pan wspomina jednego z najwybitniejszych ludzi futbolu XX wieku?

- To był ten typ człowieka, o których mówimy, że wyprzedził swoją epokę. Kreował rzeczywistość. Jego każde zdanie miało sens i było do bólu logiczne. Był wyjątkowy. Pod koniec kariery, kiedy Feyenoord powiedział mu, że nie stać ich na jego pensję, Johan zapytał, ilu kibiców przychodzi na mecze. Średnia wynosiła wówczas 20 tys. Cruyff zaproponował, że jak na stadionie będzie komplet fanów, to on dostanie guldena z każdego biletu. I kibice wypełniali stadion, chcieli zobaczyć takiego geniusza w akcji. Odnosił sukcesy jako piłkarz i trener. Rozwinął koncepcję "futbolu totalnego" i wskazywał nowe kierunki, jak choćby inwestowanie w akademie. Założył fundację budującą w Holandii boiska dla młodzieży, coś na wzór naszych orlików.

Pamiętam go jeszcze z jednego względu. Założył w Holandii fundusz emerytalny dla piłkarzy, na który zawodnik do dzisiaj odkłada połowę swojej pensji. Te pieniądze są im później wypłacane po ukończeniu 35. roku życia. Mnie też to dotyczyło. Jestem teraz tego beneficjentem, chociaż jak grałem w Feyenoordzie, to byłem wściekły i myślałem, że mnie okradają. Jak zakończyłem swoją karierę okazało się jednak, że to wszystko działa i mogłem skorzystać z tego funduszu. To był genialna pomysłowość Cruyffa, która dotknęła mnie bezpośrednio.

Ostatni mecz Dudka w barwach Realu. Koledzy z drużyny utworzyli Polakowi szpaler
Ostatni mecz Dudka w barwach Realu. Koledzy z drużyny utworzyli Polakowi szpaler

Wracając do El Clasico, to będzie kluczowy moment sezonu dla Realu? Porażka może kompletnie rozbić drużynę.

- Real jest teraz dwa kroki za Barceloną i jeden za Atletico, co nie jest naturalne dla tego klubu. Liga jest już praktycznie przegrana, dlatego Zidane w meczu na Camp Nou może więcej zyskać, niż stracić. Korzystny wynik może dać drużynie pozytywnego kopa przed meczami w Lidze Mistrzów, na której wszyscy w Madrycie teraz się koncentrują, bo to jedyne trofeum, jakie Real może w tym sezonie wygrać.

Żeby wywieźć dobry wynik z Barcelony, Zidane musi znaleźć sposób na zatrzymanie tercetu Messi-Suarez-Neymar. Czy to w ogóle możliwe?

- Na pewno będzie ciężko. Real musi zagrać na wielkiej intensywności, nie zostawić Barcelonie nawet centymetra swobody. Kluczowy będzie początek spotkania. Jeśli Real dobrze wejdzie w mecz, będzie miał duże szanse na dobry rezultat. Na Bernabeu (0:4) Suarez trafił już w 11. minucie i Real nie potrafił się podnieść. Barcelona wtedy nie dała się nawet dotknąć Realowi. Królewscy muszą zagrać blisko siebie, bardzo agresywnie, odbierać piłkę już na połowie rywali i szukać szansy w kontratakach. Kontra to najgroźniejsza broń Realu.

Większa intensywność i agresja… Czyli na środku postawiłby pan na Casemiro kosztem Isco?

- Isco to kapitalny piłkarz, który też potrafi być agresywny. Modrić i Kroos to mózgi Realu, prowadzą grę, ale aby zdominować środek boiska drużyna potrzebuje killera, takiego jak Casemiro, potrafiącego biegać przez 90 minut i wywierać presję na przeciwniku. Dlatego myślę, że Zidane postawi na Brazylijczyka.

W Madrycie bardzo liczą na Keylora Navasa, najlepszego zawodnika Realu w tym sezonie. Kostarykanin jest lepszym bramkarzem od Ikera Casillasa?

- Zastąpić Ikera w Realu nie jest łatwo. To był symbol tego klubu. Navas dał radę, ma ogromne doświadczenie i przyszedł do Realu w odpowiednim momencie swojej kariery. W tym sezonie Navas jest jedynym piłkarzem Królewskich, do którego nie można mieć pretensji. Kiedy przychodziłem do Realu, to po kilku treningach wydawało mi się, że Iker jest najlepszy na świecie. Keylor musi utrzymać swoją formę, potwierdzić ją w wielkich meczach i trofeami.

Czego Realowi brakuje, aby w końcu wygrać wyścig z Barceloną?

- Barcelona od lat jest wierna swojej filozofii, trafiła na generację wybitnych piłkarzy i ma wyrównany skład. Barca potrafi to kontynuować. Teraz grę razem z Messim ciągną Suarez i Neymar. To pokazuje, że transfery też okazały się sukcesem. Real z kolei cały czas buduje zespół wokół Cristiano. Jego dominacja jest bardzo widoczna, niektórym zawodnikom ciężko jest się do tego dostosować. Gdyby ten sezon Real zakończył bez żadnego trofeum to klub będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, wokół jakich zawodników chce budować drużynę.

Po nieudanym sezonie Real powinien pożegnać się z Ronaldo?

- Nie wiem, czy Realowi byłoby tak łatwo sprzedać Cristiano. Mówiło się już o jego odejściu, ale jednocześnie gazety pisały o braku chętnych. Jest mało klubów, które byłby w stanie sprostać wymogom CR7. Jedno jest pewne - Real za bardzo uzależnił się od Ronaldo, a Ronaldo od Realu.

W hiszpańskich mediach, co jakiś czas pojawiają się plotki o transferze Roberta Lewandowskiego do "Królewskich". Uważa pan, że "Lewy" pasuje do Realu i wygrałby rywalizację z Karimem Benzemą?

- Nie mam wątpliwości, co do tego, że Robert jest lepszym napastnikiem od Benzemy. W Realu na pewno strzelałby mnóstwo bramek, bo Real to wymarzony klub dla napastnika. Robert z pewnością by sobie poradził, ale jest mało prawdopodobne, aby "Lewy" odszedł z Bayernu. Na tę chwilę lepszą piłkarską przyszłość oferuje mu Bayern.

Które z El Clasico, kiedy był pan piłkarzem Realu, zapadł panu najbardziej w pamięci?

- Moje pierwsze El Clasico na Camp Nou w grudniu 2007 roku. Wygraliśmy 1:0 po golu Julio Baptisty. To, co dobrze zapamiętałem, to niesłychany spokój trenera Bernda Schustera i wielkie emocje już na tydzień przed meczem. Oprawa na Camp Nou, atmosfera walki, to wszystko dało się wyczuć. Dopiero po kilkunastu minutach gry człowiek zapominał o tym i mógł skupić się na tym, co dzieje się na boisku. Przed kolejnym El Clasico, kiedy Casillas nie był w wysokiej formie spekulowano, że być może to ja zagram na Bernabeu z Barceloną. Doskonale pamiętam, jak wszelkie moje nadzieje rozwiała wypowiedź Predraga Mijatovica, który stwierdził, że nie ma takiej możliwości i Iker zagra bez względu na to, w jakiej jest dyspozycji.

W pana ostatnim sezonie w Realu trenerem był Jose Mourinho. Portugalczyk stosował jakieś specjalne sposoby motywacji przed El Clasico?

- To był okres dwóch wybitnych trenerów, ponieważ Barcelona miała Pepa Guardiolę. Mourinho był geniuszem motywacyjnym i jednocześnie znakomicie potrafił pogrywać z dziennikarzami. W zależności od sytuacji, potrafił zwiększyć presję na zawodnikach lub ją ściągnąć na siebie. Jose potrafił powiedzieć w szatni do hiszpańskich piłkarzy, że teraz uśmiechają się do swoich kolegów z reprezentacji, grających w Barcelonie, a ci za plecami będą się z nich śmiać, jak nie wygramy. Po porażce u siebie 1:3 w Lidze Mistrzów, Mourinho razem z Zidane'em przed rewanżem mówili do nas otwarcie, że jeśli ktoś nie ma zamiaru wygrać w Barcelonie 2:0, żeby nawet nie wsiadał do autokaru. Rozmawiali z każdym indywidualnie, aby upewnić się, czy jego motywacja jest na dobrym poziomie. Jeśli Real w sobotę chce wywieźć choćby punkt z Camp Nou, każdy piłkarz znów musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest gotowy na wojnę z Barceloną.

Rozmawiał Maciej Rowiński

Zobacz wideo: Juskowiak: Linetty na pewno pojedzie na Euro

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Komentarze (2)
avatar
Łukasz Czechowski
1.04.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
bul bul