Pierwsze groźne ataki przeprowadzili lechiści, jednak później to Legia miała więcej szans. Jedną z nich na bramkę zamienił Ondrej Duda. Przed przerwą gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie, ale zmarnowali kilka dobrych okazji, m.in. Aleksandar Prijović trafił w słupek.
- W pierwszej połowie mieliśmy sporo sytuacji, strzeliliśmy gola. Szwankowało jednak ostatnie podanie. Kilkukrotnie wychodziliśmy z akcją dwóch na jednego, czy nawet trzech na jednego i nie podejmowaliśmy wówczas dobrych decyzji. Brakowało też szczęścia - ocenił Nikolić.
Reprezentant Węgier docenił klasę sobotniego rywala Legii. - Trzeba przyznać, że Lechia zagrała dobrze, nie zamknęła się na własnej połowie, zaprezentowała otwartą piłkę i walczyła o zwycięstwo. Po czerwonej kartce dla Ariela Borysiuka sprawili nam sporo problemów, naszej drużynie brakowało wówczas mocy, żeby stworzyć groźne sytuacje - powiedział najlepszy strzelec polskiej ligi.
Duży wpływ na obraz meczu miała sytuacja z 56. minuty, gdy najpierw bardzo groźnie zaatakowała Legia - po uderzeniu Nikolicia goście wybili piłkę z linii bramkowej, Guilherme trafił w słupek - a następnie z błyskawiczną kontrą ruszył Michał Mak i został sfaulowany tuż przed polem karnym przez Borysiuka. Sędzia Daniel Stefański pokazał pomocnikowi Legii czerwoną kartkę. Grający w dziesiątkę gospodarze nie byli już tak groźni i oddali pole Lechii.
- Nie powinniśmy pozwalać rywalom na stwarzanie tego typu okazji. Myślę, że Ariel podjął dobrą decyzję, decydując się na wślizg. Gdyby tego nie zrobił, zawodnik Lechii wyszedłby sam na sam z naszym bramkarzem i miałby duże szanse na strzelenie gola - stwierdził Nemanja Nikolić.
Zobacz wideo: Artur Jędrzejczyk: Cieszymy się z tego remisu
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.