Marek Wawrzynowski: Niemcy wywierają presję na Robercie Lewandowskim (felieton)

PAP/EPA / FEDERICO GAMBARINI
PAP/EPA / FEDERICO GAMBARINI

Niemieckie media informują, że Robert Lewandowski wyraźnie "przegina" w negocjacjach na temat nowej umowy. Próbują ustawić narrację: "Dobry Bayern - zły Lewandowski". Tymczasem widać wyraźnie, że to Niemcy próbują wywierać presję na Polaku.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest proste. Polacy szantażują Bayern Monachium. Cezary Kucharski, agent Roberta Lewandowskiego, lata do Madrytu, pokazuje się na stadionie Realu Madryt, żeby wywrzeć na Bawarczykach presję i dać im do zrozumienia: "Dajcie więcej, bo inaczej Robert odejdzie do Realu".

Tyle że sprawa wygląda na bardziej złożoną. Obie strony trzymają się w szachu.

"Cel jest jasny. Lewandowski, który zarabia obecnie 9 milinów euro rocznie, chce dostać dużo więcej. Dla mnie to jeden z najbardziej pazernych piłkarzy w Bundeslidze" - pisze Tobias Holtkamp, publicysta "Die Welt".

Faktycznie, nowa umowa miałaby zagwarantować polskiemu napastnikowi zarobki w granicach 15-18 milionów euro.

"Przedstawiciele Lewandowskiego są natrętni. Karl-Heinz Rummenigge jest zirytowany. Agent Cezary Kucharski drażni klub przeciąganiem negocjacji kontraktowych" - dodaje.

Na pewno zaplusuje u szefów bawarskiego giganta. Szef rady nadzorczej Bayernu mówi wprost: "Nie będziemy się bawić w gierki jego menedżera. Nie będę wypowiadał się w temacie przedłużenia umowy Roberta, ale biorąc pod uwagę długość jego kontraktu, to jestem spokojny o jego przyszłość w Bayernie".

To pokazuje, że strony próbują się szachować. Rummenigge daje do zrozumienia, że w ogóle nie musi nic oferować.

To, że wokół Lewandowskiego toczy się dziwna gra, jest widoczne gołym okiem. Ale w tę grę grają dwie strony. Tego oczywiście Niemcy nie zauważają, bo po co?

Choćby doniesienia "Bilda", zwykle dobrze poinformowanego, że Lewandowski jest już "dogadany". Czym była, jeśli nie próbą wywarcia presji?

Albo nagle rozprzestrzeniające się informacje o negocjacjach z Gonzalo Higuainem i Romelu Lukaku. Dlaczego teraz? I jeszcze jasny przekaz płynący z publikacji takich jak ta z "Die Welt", że Hunowie z Polski próbują zaprowadzać w Niemczech swój porządek.

A przecież taki jest ten biznes. Jeśli jesteś miękki, to wszyscy klepią cię po plecach i się uśmiechają, ale traktują jak naiwniaka. Bayern w przypadku transferu Mario Goetze pokazał, że nie waha się użyć siły, gdy uważa, że wymaga tego interes klubu.

Sam Lewandowski kiedyś przyznał w programie "Cafe Futbol" w Polsacie, że usłyszał, iż Polak nie może zarabiać więcej od Niemców. Miał to powiedzieć dawno temu Hans-Joachim Watzke, dyrektor Borussii Dortmund, w czasie gdy strony negocjowały zmianę umowy. Wtedy Niemcy nie protestowali, wygląda na to, że dla nich jest to zupełnie normalne.

Potem szef stowarzyszenia agentów niemieckich powiedział na antenie stacji Sport1 na temat przedstawicieli Polaka: "W ostatnich kilku miesiącach obaj zachowują się przy tym transferze, jak ludzie prowadzący świnię przez wieś. To naprawdę nie przystoi agentom na tym poziomie. Borussia nie raz już powtarzała, że nie puści Lewandowskiego w tym roku, więc temat jest tak naprawdę zamknięty. Umowa ważna jest jeszcze przed 12 miesięcy i w tym czasie klub decyduje o losie piłkarza".

W pierwszym przypadku Polacy swoje osiągnęli. Lewandowski zarabiał więcej niż Niemcy. W drugim górą była Borussia, ale tylko dlatego,że szefowie klubu uznali, że z ekonomicznego punktu widzenia opłaca im się Lewandowskiego przytrzymać. Uważali, że zarobią więcej z nim na boisku niż sprzedając go do Bayernu. Teraz to Bawarczycy stają przed podobnym dylematem. I będą starali się wywierać presję, żeby utrzymać go w składzie, najlepiej na ich warunkach.

Wielcy piłkarze, czy to Johan Cruyff, czy nawet nasz Zbigniew Boniek, byli w negocjacjach kontraktowych nieugięci. I taki też jest Lewandowski, czy właściwie jego przedstawiciele.

Prawda jest taka, że po to piłkarz zatrudnia agenta, żeby samemu nie brudzić sobie rąk. Co z tego, że agent będzie fajny, miły i sympatyczny (a może nawet będzie miał numery telefonów), skoro jego klient na tym nie skorzysta?

Postawa obozu Lewandowskiego jest dość jasna. Zawodnik chciałby odejść do Realu, bo to jego marzenie, o czym zresztą mówił w wywiadach. Ludzie polskiego napastnika doskonale wiedzą, że jeśli ma być on piłkarzem globalnym, musi przenieść się do Madrytu. Powoli kończy się "era Ronaldo" i Real szuka zawodnika, który stanie się symbolem, celebrytą. Temu zawodnikowi wpadnie część tortu marketingowego, który dziś w większości dzielą między siebie dwaj piłkarze, Ronaldo i Messi.

To jest jedna szansa w życiu, dlatego moim zdaniem "Lewandowski i spółka" nie zawahają się przed niczym. A sugestie niemieckich mediów po prostu po nich spłyną. Uważają, że gra jest warta świeczki. Jeśli Bayern ma mu taką możliwość zablokować, musi przynajmniej wyrównać "straty".

Przeczytaj inne teksty tego autora

Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Bojowe nastroje przed Euro. "Piszczka satysfakcjonuje wyłącznie mistrzostwo Europy"

Źródło artykułu: