Lider Ekstraklasy dopełnił w środę formalności i po zwycięstwie 4:0 w pierwszym meczu w rewanżu pokonał Zawiszę na jego terenie 2:1.
- Mieliśmy przewagę po pierwszym meczu, bo wygraliśmy 4:0, ale chcieliśmy się pokazać w Bydgoszczy i zwyciężyć. Udało się i dzięki temu jesteśmy w finale Pucharu Polski - mówi Stanisław Czerczesow.
Choć losy rywalizacji były praktycznie rozstrzygnięte już po pierwszym meczu, Rosjanin nie oszczędzał swoich największych gwiazd i w Bydgoszczy zagrał choćby Nemanja Nikolić. Z drugiej strony szansę dostali gracze drugiego planu, jak Michał Kopczyński czy Marek Saganowski, choć Czerczesow zżyma się, gdy ktoś nazywa ich rezerwowymi.
- U mnie nie ma takiego pojęcia jak "gracz rezerwowy". Można powiedzieć, że mamy dwa równe składy, a każdy z zawodników, który wchodzi do gry, musi być w pełni gotowy. Dla mnie piłkarze Legii są najlepsi na świecie. Każdy z nich jest dla mnie graczem pierwszego składu - zastrzega trener Legii.
Zobacz wideo: Probierz: Kłótnie z kibicami to bardzo trudny temat