Nie da się ukryć, że było to kolejne spotkanie, podczas którego kieleccy kibice stracili dużo zdrowia. - Pierwsze minuty zaczęliśmy bardzo dobrze, ale potem była niedługa przerwa przez kibiców i trochę wkradło się nerwów. W drugiej połowie zaczęliśmy stwarzać sytuacje - mówił jeden z bohaterów złocisto-krwistych, Siergiej Pilipczuk.
31-latek w 77. minucie zwiódł rywala i precyzyjnym strzałem zaskoczył Grzegorza Kasprzika. Mimo efektownego trafienia Pilipczuk zachował spokój. - Może i piękna bramka, ale takie uderzenia się zdarzają. Dobrze, że ten gol przyniósł zwycięstwo. Oczywiście cieszy mnie ta bramka, tym bardziej, że z prawej nogi jeszcze takiej nie zdobyłem.
Ukrainiec po raz drugi z rzędu wybiegł w podstawowym składzie zespołu Marcina Brosza. - Było trochę strat, muszę wyciągnąć z tego wnioski, ale najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty - stwierdził.
Radość ze zwycięstwa w szeregach Korony nie potrwa długo, a to dlatego, że w klubie doskonale zdają sobie sprawę o jaką stawkę toczy się gra. - Każdy mecz będzie o utrzymanie i musimy zacząć już od pierwszego spotkania.
Zobacz wideo: #dziejesienazywo: Afera w Ekstraklasie wyjaśniona. Gorący komentarz prezesa. "To nie może się powtórzyć"
Źródło: WP SportoweFakty