Kontuzje Javiego Martineza, Jerome'a Boatenga i Holgera Badstubera sprawiły, że działacze Bayernu Monachium rzutem na taśmę zdecydowali się wyłożyć 2,5 mln euro za Serdara Tasciego. W tych okolicznościach szanse byłego reprezentanta Niemiec na grę wydawały się spore, ale Pep Guardiola przekwalifikował na stoperów Joshuę Kimmicha oraz Davida Alabę i poradził sobie bez nowego nabytku.
Aż do tej pory Tasci rozegrał tylko 53 minuty i nic nie wskazuje na to, by ponownie miał pojawić się na boisku. Do zdrowia wrócił już bowiem Martinez, a Boateng będzie gotowy do występów jeszcze w kwietniu.
- Przejście do Bayernu było błędem. Gdyby wiedział, że nie będę grał, nie zdecydowałbym się na ten transfer - przekonuje Tasci, cytowany przez "Abendzeitung Muenchen". W Spartaku Moskwa środkowy obrońca grał regularnie, ale tylko w rozgrywkach ligi rosyjskiej, więc przenosząc się do Bayernu, liczył na powrót do futbolu na najwyższym poziomie.
Wypowiedź Tasciego nie będzie miała dla niego negatywnych konsekwencji. - To były szczere słowa, a rozczarowanie zawodnika jest zrozumiałe. Serdar dobrze spisuje się na treningach, szybko się zaaklimatyzował i na pewno nie jest złym duchem drużyny. Poza tym sezon się jeszcze nie skończył i wszyscy gracze są nam potrzebni - ocenia dyrektor sportowy Matthias Sammer.
Możliwe, że po zakończeniu sezonu Tasci przeniesie się do VfB Stuttgart, którego jest wychowankiem i z którym wywalczył mistrzostwo Niemiec. - To dla mnie zawsze interesująca opcja - nie ukrywa.
Zobacz wideo: "4-4-2": reforma Ekstraklasy przyniosła więcej szkód niż pożytku?
{"id":"","title":""}