Christian Brocchi jest trenerem niedoświadczonym. Ma 40 lat i dotąd prowadził tylko drużynę młodzieżową. Dwóch takich szkoleniowców - Clarence Seedorf i Filippo Inzaghi - już nie sprawdziło się w Milanie. Prawdopodobnie dlatego Brocchi podpisał kontrakt tylko do zakończenia sezonu. Według doniesień, jeśli będzie sobie radził obiecująco, być może otrzyma dwuletnią umowę.
- Gdybym miał dłuższy kontrakt, również mógłbym zostać zwolniony albo odejść w przypadku niepowodzeń. Najbardziej zależy mi na dobru klubu, a nie na kontrakcie - mówi Brocchi, wieloletni pomocnik Rossonerich.
Nowy trener przede wszystkim ma za zadanie wywalczyć dla Milanu awans do Ligi Europy. Najłatwiejszą drogą jest wygranie finału Pucharu Włoch, ale pokonanie Juventusu to niezwykle trudne zadanie. Inna opcja to uplasowanie się w rozgrywkach ligowych co najmniej na 6. pozycji, którą zespół obecnie zajmuje punkt przed US Sassuolo.
- Skupiamy się na rozgrywkach ligowych i awansie do pucharów. Nie myślimy już teraz o finale, postaramy się przygotowywać do niego stopniowo, budując formę kolejnymi występami - tłumaczy przed niedzielnym debiutem z Sampdorią Genua.
Włoskie media na czele z "La Gazzetta dello Sport" nie mają wątpliwości, że pierwszym wyborem Silvio Berlusconiego i Adriano Gallianiego pozostaje Eusebio Di Francesco, który świetnie radzi sobie w Sassuolo. 46-latek z drużyny o niedużym potencjale uczynił solidnego średniaka z coraz większymi aspiracjami i grającego przyjemny dla oka futbolu.
Di Francesco to pierwsza alternatywa dla Brocchiego, a jako pozostali potencjalni kandydaci wymieniani są Roberto Donadoni i Unai Emery, którego niełatwo będzie jednak pozyskać z Sevilla FC.