Poprawili grę w obronie

W pierwszych dwóch wiosennych meczach KGHM Zagłębie Lubin nie straciło ani jednej bramki. Można powiedzieć, że jest to dość duży wyczyn, ponieważ czyste konto mistrzowie Polski w pierwszych 17. ligowych meczach w tym sezonie zachowali zaledwie dwa razy.

W tym artykule dowiesz się o:

Zagłębie w poprzednim sezonie w lidze aż 12 razy (na 30 meczów) zachowywało czyste konto. Świetnie wówczas bronił Michal Vaclavik, jednak w tym sezonie już nie było tak różowo. Od początku Miedziowi tracili bramki, przeważnie jedną na mecz. Pierwszy raz udało im się zachować czyste konto w trzeciej kolejce w wyjazdowym spotkaniu z PGE GKS Bełchatów. Ta sztuka udała się już w dalszej części sezonu Orange Ekstraklasy zaledwie raz - w meczu z Jagiellonią Białystok.

W przerwie między jedną rundą, a drugą Rafał Ulatowski zapewne zwrócił uwagę na defensywę. Musiał poprawić ten element gry, który szwankował jesienią. Wprawdzie w pierwszych meczach trener Zagłębia nie ma do dyspozycji niesfornego Manuela Arboledę, ale bardzo dobrze zastąpił go nowy nabytek Mate Lacić. Chorwat wkomponował się w drużynę Zagłębia i zagrał na środku obrony w pierwszym meczu rundy wiosennej przeciwko Bełchatowowi, a obok niego wystąpił Sreten Sretenović. - Zadaniem obrońcy jest bronienie bramki. Myślę, że cała formacja defensywna miała dzisiaj dużo szczęścia, ale jest one potrzebne. Jego występ oceniam na pewno pozytywnie i tworzył on ze swoim krajanem z Bałkanów bardzo zgraną parę. Mam duży ból głowy przed meczem z Lechem Poznań, ale każdy trener chciałby mieć taki - mówił Rafał Ulatowski po meczu z Bełchatowem, kiedy Miedziowi zachowali czyste konto. I rzeczywiście dla Lacicia znalazło się miejsce w obronie przeciwko Lechowi Poznań. Na ławkę odstawiony został Tiago Gomes, który słabiej spisał się przeciwko wicemistrzom Polski. Na środek obrony wrócił Michał Stasiak, a Lacić powędrował na nietypową dla siebie lewą obronę?

Fani Zagłębia przed pierwszym gwizdkiem sędziego mogli mieć obawy czy Chorwat zatrzyma Marcina Zająca, który dysponuje kapitalnym przyspieszeniem. Dodatkowo Lech na swoim obiekcie strzelił aż 22 gole i tylko Wisła Kraków może poszczycić się lepszym rezultatem. Jednak w piątek skrzydła Lecha praktycznie nie istniały, a warto zauważyć, że pierwszy strzał Kolejorz oddał dopiero około 60. minuty! Obrona Zagłębia grała bardzo dobrze, a Lacić wzorowo wywiązywał się ze swoich obowiązków. Kilka niepewnych zagrań miał wprawdzie Michał Stasiak, ale Lech praktycznie nie zagroził Aleksandrowi Ptakowi.

Jeśli obrona Zagłębia będzie w takiej formie, to rywale mogą mieć duże kłopoty ze strzelaniem bramek Miedziowym. W kolejnym spotkaniu mistrzowie Polski zagrają przed własną publicznością z Odrą Wodzisław, ale prawdziwy test defensywa Zagłębia przejdzie za dwa tygodnie, kiedy na Łazienkowskiej będzie odpierać ataki Legii Warszawa.

Komentarze (0)